W Sosnowcu zakończył się trzydniowy Kongres Prawa i Sprawiedliwości. Delegaci wybrali Jarosława Kaczyńskiego na prezesa partii na kolejną, trzyletnią kadencję. Kongres skrócił kadencję władz naczelnych po to, by zdynamizować działanie i ułatwić przygotowania do wyborów.

Reklama

Podczas przemówienia programowego Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS jest gotowy do przejęcie odpowiedzialności za Polskę i idzie po władzę. Określając rządy Donalda Tuska jako "katalog błędów", stwierdził "musimy to przerwać".

Już po wyborze dziękował wszystkim, którzy wspierali go w trudnych czasach po katastrofie smoleńskiej. Zwracając się do "Solidarności" zaproponował "idźmy razem". Podczas Kongresu do delegatów przemawiał szef Solidarności Piotr Duda. Zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi tchórzostwo za to, że nie spotkał się ze strajkującymi związkowcami ze Śląska. Zwracając się do "idących po władzę" przestrzegł, by sprawowali ją dla ludzi, a nie przeciw ludziom. Podkreślił, że liberalizm się skończył i nadszedł czas Polski socjalnej. Jego wystąpienie zostało bardzo dobrze przyjęte przez delegatów.

W ostatnim przemówieniu prezes PiS przedstawił koncepcję swojego przyszłego rządu. Podkreślił, że ma to być jedna drużyna i rząd jednej idei i jednego programu. Mimo że zgodnie z konstytucją wybory są dopiero za dwa lata, PiS powinien być jego zdaniem nieustannie gotowy do przejęcia władzy. O tę nieustanną gotowość prezes apelował do delegatów zwracając uwagę, że "historia płata figle".

Plan Jarosława Kaczyńskiego przewiduje likwidację paru ministerstw i powołanie w ich miejsce nowych. Zamiast ministerstwa skarbu ma być ministerstwo energetyki, zamiast administracji i cyfryzacji ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji. Mają też powstać nowe ministerstwa: budownictwa oraz gospodarki morskiej. Rangę wicepremiera ma mieć minister rozwoju. Ministerstwo gospodarki ma zostać zlikwidowane, a kompetencje Prokuratorii Generalnej poszerzone. Prezes nie podał nazwisk przyszłych ministrów.

Mówiąc o pluralizmie i zarzucił Donaldowi Tuskowi, że pod jego rządami w Polsce nie ma miejsca między innymi dla mulipleksu dla TV Trwam oraz dla rodzin smoleńskich i tych, którzy chcą dojść do prawdy.

Wiceprezes PiS Adam Lipiński podsumowując Kongres stwierdził, że w PiS przede wszystkim jest duży optymizm i, że niebawem dojdzie do przesilenia politycznego. Jego zdaniem, premier zdecyduje się na przyspieszenie wyborów z powodu sytuacji gospodarczej i społecznej.

Reklama

"Wielkie "bum", wybory i przejęcie władzy przez PiS" - przewiduje Adam Lipiński. Szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak za dorobek Kongresu uznał potwierdzenie silnego mandatu Jarosława Kaczyńskiego i omówienie najważniejszych problemów kraju.

Podczas Kongresu odbyło się kilkanaście paneli, w których brali udział zaproszeni przez PiS eksperci, posłowie i delegaci. To zdaniem Mariusza Błaszczaka pokazuje, że w przeciwieństwie do partii rządzącej PiS jest otwarty na debatę i prezentuje konkretne rozwiązania w sprawach tak istotnych, jak zatrudnienie i ochrona zdrowia.

Mariusz Błaszczak podkreślił, że PiS uważa Śląsk za perłę w koronie Rzeczypospolitej i serce przemysłu. Podkreślił, że według Prawa i Sprawiedliwości trzeba postawić w Polsce na produkcję, gdyż jedno miejsce pracy w przemyśle generuje 10 miejsc pracy w usługach.