W środę wieczorem do Sejmu wpłynął projekt ustawy Sądzie Najwyższym. Zakłada on, że po wejściu w życie ustawy sędziowie SN przejdą w stan spoczynku. Wyjątek mają stanowić sędziowie wskazani przez ministra sprawiedliwości. Sędziowie, którzy ukończyli 65. rok życie również mają zostać stan spoczynku. Dotyczy to także pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf, która w listopadzie skończy 65 lat. Dodatkowo projekt zakłada, że do czasu wyboru, obowiązki pierwszego prezesa będzie pełnił sędzia wskazany bezpośrednio przez ministra sprawiedliwości, w tym wypadku - Zbigniewa Ziobrę.
Zgodnie z zapowiedziami PiS, prace nad nową ustawą o Sądzie Najwyższym mają zostać zakończone jeszcze w lipcu.
Krótką ocenę tego projektu przeprowadził w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24 przeprowadził Włodzimierz Cimoszewicz. Próbował również wytłumaczyć, skąd bierze się aż tak duży pośpiech w pracach PiS nad tą właśnie ustawą. Według polityka chodzi przede wszystkim o to, że 9 sierpnia SN miał wydać decyzję w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego. - Wydaje mi się, że pośpiech jest dosyć oczywisty. Wynika on z niektórych bardzo ważnych dat, jakie są na horyzoncie - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz. - Między innymi rozpatrzenia przez Sąd Najwyższy na początku sierpnia kasacji w sprawie ułaskawienia Kamińskiego i jego kamratów. Jak wiadomo, zespół siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, rozpatrując pytanie prawne dotyczące tego, czy prezydent może ułaskawiać osobę nieprawomocnie skazaną, powiedział, że nie - zaznaczył.
Pośpiechowi w ocenie Cimoszewicza sprzyja również to, że we wrześniu SN ma rozpatrywać sprawę legalności wyboru Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego. - Jak wiadomo, ta dama została powołana na stanowisko sprzecznie z prawem uchwalonym przez PiS. To są fakty. Teraz wystarczy, żeby taka instytucja jak Sąd Najwyższy stwierdziła te fakty - powiedział polityk.
Prawdopodobieństwo tych przesłanek jest w ocenie Cimoszewicza tym większe, że w miesiące letnie rzadko kiedy politycy podejmują ważne dla państwa decyzje. Dodatkowo sezon urlopowy sprzyja temu, że ludzie będą poza domem,co z kolei zmniejszy ryzyko protestów.
Włodzimierz Cimoszewicz odniósł się również piątkowego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego. Zwrócił uwagę na to, że prawo łamie zarówno prezes PiS, jak i wszyscy w jego otoczeniu. Dodał też, że nawoływania opozycji, która twierdzi, że w państwie dzieje się źle są jak najbardziej zasadne. - Jarosław Kaczyński to typowy przypadek tego złodzieja, który ucieka krzycząc „łapać złodzieja”, żeby odwrócić od siebie uwagę. Prawo łamie Kaczyński i wszyscy, którzy mu się wysługują. Opozycja w tej chwili ma rację alarmując, że dzieje się coś niebywale groźnego, że postępuje destrukcja państwa - powiedział. - Jestem przekonany, że sytuacja jest wielokrotnie groźniejsza, niż przez ostatnich kilkanaście miesięcy. Jeśli zostanie zgwałcony wymiar sprawiedliwość, to komplet władzy znajdzie się w rękach jednej grupy. Będziemy państwem nie mającym nic wspólnego z demokracją i praworządnością - dodał.