Szarek, który był gościem Telewizji Republika, został zapytany, czy IPN "rozważa powrót do badań terenowych w Jedwabnem i innych tego typu miejscach, żeby zmierzyć się z wyzwaniem, które być może w sposób fundamentalny zmieniłoby naszą wiedzę, ale też optykę dotyczącą relacji polsko-żydowskich".

Reklama

Jak podkreślił prezes IPN, "jest to decyzja Ministerstwa Sprawiedliwości". - IPN jest gotowy przeprowadzić taką ekshumację, ale decyzja nie należy do nas. A myślę, że tutaj też ta sprawa, w jakiś sposób była podjęta wiele lat temu. Myślę, że można kontynuować badania historyczne w archiwach niemieckich. W historii nie ma tematów takich, które są raz na zawsze zamknięte, zakończone. To powoduje, że ta nauka jest tak pasjonująca, bo zawsze można gdzieś jakieś nowe dokumenty znaleźć - powiedział.

W ubiegłym roku o gotowości IPN do podjęcia ekshumacji w Jedwabnem mówił także wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który w Instytucie kieruje pracami Biura Poszukiwań i Identyfikacji. Również wtedy IPN komentował, że decyzja w tej sprawie należy do Ministerstwa Sprawiedliwości, a właściwie - jak powiedział wiceprezes IPN Mateusz Szpytma - do Prokuratora Generalnego, który może zdecydować co dalej ze śledztwem dotyczącym zbrodni w Jedwabnem.

Z konkluzji śledztwa, które IPN umorzył w tej sprawie w czerwcu 2003 r., wynika, że zbrodni na Żydach w Jedwabnem dokonali Polacy, którzy działali z niemieckiej inspiracji. Powodem umorzenia było niewykrycie sprawców - innych niż ci, których za tę zbrodnię skazano po wojnie. Mimo umorzonego postępowania w sprawie tej zbrodni wciąż istnieje możliwość jego wznowienia, ale pod warunkiem, że pojawiłaby się uzasadniająca taką decyzję nowa okoliczność.

Obecnie postanowienie o umorzeniu tego śledztwa jest prawomocne i jak dotąd nie znaleziono podstaw do jego podjęcia na nowo.

Ekshumacja w Jedwabnem odbyła się w 2001 r. na przełomie maja i czerwca. Sprawa wznowienia prac, które miałyby ostatecznie zamknąć sprawę odpowiedzialności za mord z 10 lipca 1941 r., podnoszona jest już od wielu lat. Decyzję o nieprzeprowadzaniu pełnej ekshumacji w Jedwabnem - na prośbę strony żydowskiej, która argumentowała, że godzi ona w tradycje religijne Żydów - podjął jednak, jeszcze w 2001 r., ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński.

W ekshumacji w Jedwabnem w 2001 r. brali udział rabini, którzy zwracali uwagę, by nie naruszyć na miejscu szczątków, bo zabrania tego prawo żydowskie. Po ekshumacji Lech Kaczyński podkreślił, że najważniejszym ustaleniem prac była weryfikacja liczby ofiar. Podkreślał także, że dokładnej liczby ofiar nie udało się ustalić ze względu na "ustalenia ze stroną żydowską oparte na regułach wyznania mojżeszowego".

Reklama

Strona żydowska podtrzymuje swoje stanowisko ws. ekshumacji w Jedwabnem tłumacząc, że nie tylko godzi ona w tradycje religijne Żydów, ale też niczego - po śledztwie IPN - już nie wyjaśni.

W trakcie postępowania prokuratury IPN ustalono, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem dokonano masowego zabójstwa nie mniej niż 340 Żydów. "Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu (...). Zasadne jest przypisanie Niemcom, w ocenie prawnokarnej, sprawstwa sensu largo tej zbrodni. Wykonawcami zbrodni, jako sprawcy sensu stricto, byli polscy mieszkańcy Jedwabnego i okolic - mężczyźni, w liczbie co najmniej około 40" - głosi konkluzja postępowania pionu śledczego IPN.