Brytyjski wywiad, szafa Lesiaka, generał Dukaczewski - takie hasła mogły pojawić się podczas rozmowy Donalda Tuska z prezydentem Kaczyńskim, która dotyczyła m.in. Radosława Sikorskiego. Ale, według Tuska, prezydent nie powiedział nic, co mogłoby przeszkodzić w nominowaniu Sikorskiego na szefa MSZ.

Reklama

"Usłyszałem tylko opinie pana prezydenta, które różnią się od mojej. Nie wynikają z nich żadne fakty. Są to opinie subiektywne i nie dyskwalifikują tej kandydatury" - mówił Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu Sejmu. Dodał, że nie usłyszał żadnych tajnych informacji. "Nic więcej nie powiem, bo prezydent prosił o dyskrecję" - tłumaczył.

Według Tuska, prezydent zapewnił go, że jeszcze w tym tygodniu desygnuje go na premiera. Potem - w najbliższą sobotę - władze PO i PSL mają podjąć decyzję w sprawie zawiązania koalicji. "Na razie mamy tylko rekomendację moją i prezesa Waldemara Pawlaka" - tłumaczył.

Potem przyjdzie czas na ostateczne formowanie gabinetu. Według Tuska, powinien być gotowy 14 listopada. Na ten dzień marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zwołał kolejne posiedzenie Sejmu. I być może tego dnia prezydent odbierze przysięgę od nowych ministrów. Ale na wotum zaufania dla rządu Tuska trzeba będzie czekać prawdopodobnie kolejny tydzień.

Reklama

Spotkanie odbyło się, według Tuska, w atmosferze "rzeczowej i do bólu konkretnej". "Nie przedstawiałem składu gabinetu, nie było mowy o przedstawianiu prezydentowi umowy koalicyjnej" - mówił szef PO. Ale dodał, że razem z Pawlakiem przedstawi mu - a także wszystkim Polakom - deklarację celów, jakie chce osiągnąć nowy rząd.

Do Pałacu pieszo

Mimo przeraźliwego chłodu Donald Tusk dotarł na spotkanie z prezydentem pieszo. Odjechał samochodem. Nie chciał od razu rozmawiać z reporterami. Wcześniej powiedział, że spodziewa się szybkiej, co nie znaczy, że nagłej, decyzji w sprawie desygnowania go na premiera. Czwartek, piątek jest w sam raz - uznał. Dodał, że jeśli chodzi o skład rządu, są jeszcze trzy znaki zapytania.

"Jednym ze znaków zapytania, ale ja nie stawiam tego znaku zapytania, są zapowiedzi prezydenta w sprawie Radka Sikorskiego, mojego kandydata na szefa polskiej dyplomacji. Chcę dzisiaj od pana prezydenta usłyszeć jednoznaczne i ostateczne opinie, bo czas przerwać ten łańcuch dwuznaczności" - mówił Tusk na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami w Sejmie.

Reklama

Lech Kaczyński nie ukrywa, że nie podoba mu się pomysł powołania na szefa MSZ Radka Sikorskiego, byłego ministra obrony narodowej w rządzie PiS. Prezydent ma ponoć jakieś kompromitujące informacje na temat Sikorskiego. Miał je zdradzić dziś Tuskowi.

Ta zapowiedź wywołała mnóstwo plotek, że prezydent może mieć informacje o współpracy Sikorskiego z brytyjskim wywiadem, o jego kontaktach z gen. Markiem Dukaczewskim. Albo że jakieś kwity na Sikorskiego mogła zawierać słynna "szafa Lesiaka".

Koniec sporu?
Poprzednią wizytę w Pałacu Prezydenckim, w sierpniu, Donald Tusk miło wspominał. "Było wino, długo rozmawialiśmy, znów przeszliśmy na <ty>" - mówił lider PO. Obaj politycy ustalili wtedy, że przedterminowe wybory do Sejmu i Senatu będą 21 października. Ale od tego czasu wiele się zmieniło.

Prezydent nie pogratulował Platformie zwycięstwa w wyborach, bo - jak twierdzili jego współpracownicy - obraził się na Tuska za "wypowiedzi z kampanii". Nie wiadomo jednak, za które konkretnie. Lider PO przeprosił Lecha Kaczyńskiego, ale gratulacji się nie doczekał. Zresztą tak samo było i dziś. "Nie poszedłem do Pałacu, by odbierać gratulacje" - mówił dziś skromnie Tusk.

Po liderze PO, który pojawił się w Pałacu Prezydenckim w południe, Lech Kaczyński czekał na liderów innych partii, które weszły do Sejmu - między innymi prezesa PSL Waldemara Pawlaka oraz przewodniczącego SLD Wojciecha Olejniczaka. "Pewnie pan prezydent chciałby porozmawiać ze wszystkimi szefami partii. Także, jak sądzę, z Jarosławem Kaczyńskim" - przewidywał Tusk.

Michał Kamiński, szef prezydenckiej kancelarii, zapowiedział, że prezydent jeszcze w tym tygodniu powierzy liderowi Platformy misję tworzenia rządu. "Czwartek, piątek - to termin w sam raz" - twierdzi Donald Tusk.