Koledzy z PO i przeciwnicy polityczni mówią o nim: partyjny strateg i skuteczny negocjator. Donald Tusk od wielu lat na niego stawia. I podobno nigdy się na nim nie zawiódł - zauważa "Fakt". Dlatego właśnie Schetyna nadal pozostanie jego najbliższym współpracownikiem. W nowym rządzie stanie na czele resortu spraw wewnętrznych i administracji.

Reklama

Najważniejszym zadaniem będzie likwidacja bezsensownych przepisów i walka z biurokracją. Ale Schetyna w swoim życiu już nieraz udowadniał, że nie boi się żadnych wyzwań.

Sam o sobie mówi, że jest chłopakiem z podwórka. "Z takiego klasycznego, gdzie wszyscy, którzy się tam wychowali, są z tego dumni. To było podwórko na ulicy Kraszewskiego w Opolu" - wyznaje dla "Faktu". Nie łobuzował, ale już od najmłodszych lat miał serce do walki. I od dzieciństwa grał w piłkę. W wieku kilku lat zapisał się do klubu piłkarskiego. Grał w ataku. "Piłka nożna ciągle jest moją wielką miłością. Kiedy przyszły czasy liceum, w naturalny sposób musiałem ograniczyć treningi. Potem grałem w drużynie akademickiej, a teraz w drużynie piłkarskiej Platformy i Sejmu. Przyznam: nie lubiłem przegrywać" - mówi.

I ta cecha pozostała mu do dziś - zauważa "Fakt". A jego polityczne poglądy kształtowali rodzice. Jako nastolatek zobaczył kawał świata. Był na wakacjach na Węgrzech, w Rumunii, Bułgarii, Jugosławii, zwiedzał Włochy. Europa była kolorowa, otwarta, uśmiechnięta. Ogromnie różniła się od tego, co było w Polsce. "Kto widział wolny świat, marzył, by tak było w Polsce. To na pewno miało wpływ na moją karierę polityczna i buntowniczy charakter" - mówi dziś Schetyna.

Reklama

Karierę polityczną rozpoczął na studiach na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego. W walkę z komunizmem zaangażowwał się w stanie wojennym. Do dziś nie może zapomnieć 1 maja 1983 roku. Brał udział w demonstracji we Wrocławiu. Doszło do walk ulicznych. Milicja złapała około 300 osób, w tym Schetynę. "Wsadzili mnie na 48 godzin. SB próbowała straszyć, że będę siedział 3 miesiące, że mam coś podpisać, że oskarżą mnie o zniszczenie samochodu milicyjnego. Był olbrzymi strach, ale się nie dałem" - wyznaje specjalnie dla "Faktu".

Potem był przewodniczącym Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Brał udział w studenckich strajkach. Ale przełomowy był 1990 rok. Otrzymał zaproszenie do Warszawy na spotkanie z Donaldem Tuskiem, który tworzył Kongres Liberalno-Demokratyczny i potrzebował swojego człowieka na Dolnym Śląsku. Od razu przeszli na "ty". I od tego czasu są przyjaciółmi. Schetyna piął się po szczeblach politycznej kariery. Po raz pierwszy posłem został w 1997 roku. W parlamencie pozostaje do dziś. Nie lubi przegrywać ani na boisku, ani na scenie politycznej. Jest konsekwentny i konkretny. Oby teraz starczyło mu sił na walkę z polską biurokracją - wyraża nadzieję "Fakt".