Co teraz będą robić byli ministrowie? Wielu z nich zajmie mało wygodne siedzenia w poselskich ławach. Poza żalem łączy ich jeszcze jedno - zgodnie mówią, że będą mieli więcej czasu dla siebie. A to może być równie nieznośne uczucie jak świadomość politycznej porażki.

Reklama

Niektórzy wybiorą urlop. Tak zrobi były premier - zaraz po zdaniu władzy wyjeżdża na kilka dni odpocząć. Podobnie minister zdrowia Zbigniew Religa - zanim dobrze zabierze się za pracę w Sejmie, zamierza łowić ryby - czas wolny spędzi z żoną.

Syndrom wygnania z rządu można już zauważyć u niedawnego gwiazdora medialnego PiS. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro lubił brylować na licznych konferencjach prasowych. Ale to się skończyło wraz z nadejściem nowej kadencji Sejmu. Kiedyś dziennikarze bili się o rozmowę z nim. Teraz samotnie przechadza się po sejmowych korytarzach. Ale Ziobro niebawem nie będzie musiał cierpieć na brak zajęć. Ma zostać jednym z wiceszefów PiS, będzie więc pilnować kolegów z partii.

Zadowolony może być wicepremier Przemysław Gosiewski - już jest szefem klubu parlamentarnego PiS. Sejm stał się przystanią dla wielu innych współpracowników premiera. Mandat posła mają ponadto byli ministrowie: finansów Zyta Gilowska, obrony Aleksander Szczygło, sportu Elżbieta Jakubiak, pracy Joanna Kluzik-Rostkowska, rolnictwa Wojciech Mojzesowicz, transportu Jerzy Polaczek, rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka, środowiska Jan Szyszko, kultury Kazimierz Michał Ujazdowski. Oraz koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann, były szef wojskowych służb Antoni Macierewicz i szef gabinetu premiera Adam Lipiński.

Reklama

W najlepszej sytuacji jest dwóch odchodzących ministrów: szefowa dyplomacji Anna Fotyga, która będzie teraz pracować w Kancelarii Prezydenta oraz szef MSWiA Władysław Stasiak, który zamierza powrócić na stanowisko szefa BBN. "Nie jest to dla mnie ani awans, ani degradacja. Po prostu teraz będę się zajmował trochę czymś innym" - podkreśla Stasiak. Nie ukrywa, że liczy na to, że będzie miał teraz więcej czasu dla siebie, rodziny i przyjaciół. "W ministerstwie był taki czas, że w ogóle z niego nie wychodziłem" - mówi. Oprócz obowiązków Stasiakowi zmieni się pensja - w BBN będzie nieco mniejsza. Teraz zarabiał - jak sam mówi - blisko 12 tysięcy zł brutto. "W BBN będzie to troszkę mniej. Ale nie pamiętam ile dokładnie" - dodaje Stasiak.
Smutku nie ukrywa Aleksander Szczygło. "Jest to pierwsze ministerstwo, z którego odchodzę aż z takim żalem" - przyznaje DZIENNIKOWI. Jedynym pocieszeniem dla niego jest to, że w Sejmie też będzie zajmował się sprawami obronności - zasiądzie w sejmowej komisji obrony narodowej. A czy nie żal mu, że już nie będzie miał do dyspozycji służbowego samochodu i nie będzie wokół niego takiego szumu? "Na pewno przez pierwsze tygodnie nie będzie mi tego brakowało. Później zobaczymy" - mówi Szczygło. Przyznaje jednak, że marzy, by kiedyś jeszcze usiąść w fotelu szefa MON.

Żal odchodzić ze swojego resortu jest też Joannie Kluzik-Rostkowskiej. Ale podobnie jak Szczygło, była minister pracy i polityki społecznej ma nadzieję, że swoją pracę będzie kontynuować w jednej z sejmowych komisji. W pracy w Sejmie spełniać się zamierza Jerzy Polaczek. Wczoraj pakował ostatnie rzeczy ze swojego ministerialnego biura. "Nie mam żadnego poczucia żalu, że odchodzę z resortu. Tylko szkoda mi, że nie zdążyłem zrealizować tego wszystkiego, co chciałem" - twierdzi.

Ostatnie godziny odchodzących ministrów to przede wszystkim pakowanie swoich rzeczy z biurek. "Minister zabiera z biura swoje zdjęcia, gadżety, które dostał jako minister" - mówi asystent Zbigniewa Wassermanna Krzysztof Łapiński. Wśród gadżetów, które Wassermann zabierze do domu, jest szklana kula - prezent od szefa FBI, oraz trzy małpki. "Jedna małpka ma zamknięte oczy, druga uszy, trzecia buzię. One nic nie widzą, nic nie słyszą i nic nie mówią, a wszystko wiedzą. Czyli jak służby specjalne" - tłumaczy Łapiński.

Podobnie jak inni odchodzący ministrowie, Wassermann zorganizował w swoim resorcie pożegnalne przyjęcie. Minister na odchodne dostał też prezent od swoich podwładnych: kryształowe kieliszki do likieru. "Ale nie takie zwykłe, a 90-letnie" - zaznacza Łapiński.