MIKOŁAJ WÓJCIK: Jak się pan czuje po zmianie gabinetu wicepremiera na pokój szefa opozycyjnego klubu PiS?
PRZEMYSŁAW GOSIEWSKI: Nie mam żadnych przeżyć z tym związanych. Dla mnie rozstanie się z funkcją rządową było proste i bezbolesne. W czwartek pożegnałem się z pracownikami w kancelarii premiera i bardzo szybko odnalazłem się, kierując klubem.
A może to nie jest gabinet, a kwatera? Posłowie PiS mówią o panu pułkownik, a o prezesie partii generał.
Klub parlamentarny PiS jest integralną częścią partii, a prezes partii jest politycznym przełożonym szefa klubu. Uważam, że klub jest pierwszą linią PiS i poprzez jego działania w najlepszy sposób partia będzie prezentowała swój program.
Ta zaś powinna być zwarta, gotowa, w sformowanym szyku i słuchać wodza?
Po pierwsze, powinna być bardzo skuteczna. Po drugie, musi w niej obowiązywać zasada wzajemnej lojalności wszystkich parlamentarzystów. I po trzecie, musi iść do przodu, a nie cofać się.
I kto spóźnia, ten odpada?
Praca w klubie jest praca zespołową, bo bez współpracy różnych osób i środowisk żaden klub parlamentarny nie odniesie sukcesu.
Dokładnie bez współpracy trzech osób: byłych wiceprezesów Ludwika Dorna, Kazimierza Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego.
W PiS nie ma rozłamu. W dużych partiach zawsze pojawiają się kłopoty, które wymagają rozwiązań organizacyjnych. Chciałbym, by to były takie rozwiązania, a nie dyscyplinarne. Zależy to jednak od postawy tych trzech polityków.
Jest na to jakaś szansa?
Jeżeli ci parlamentarzyści przyjmą reguły gry obowiązujące w PiS, tobym się z tego bardzo cieszył.
Ale oni twierdzą, że je uznają i nie robią niczego wbrew tym regułom.
Naganne jest prowadzenie dyskusji z władzami partii przez media.
Dyskusji o czym?
Pomysł Kazimierza Ujazdowskiego dotyczący wyborów większościowych jest sprzeczny z programem PiS. Tak samo nietrafiony postulat koalicji konstytucyjnej z Platformą Obywatelską forsowany przez Ludwika Dorna bez uzgodnień z władzami naszej partii. Czy choćby to, co głosił Paweł Zalewski o ocenie Radosława Sikorskiego w sytuacji, kiedy nasze ugrupowanie bardzo krytycznie wypowiadało się o nowym szefie MSZ.
Zna pan dobrze tych trzech polityków. Myśli pan, że przed sądem partyjnym zmienią zdanie? Uznają, że błądzili i poproszą o wybaczenie?
Uważam, że nasi koledzy muszą podjąć męską decyzję: albo chcą lojalnie pracować w klubie zgodnie zasadami panującymi w naszym środowisku, albo dalej będą podejmować działania dezintegrujące środowisko PiS, ale wówczas będą podlegać ocenie rzecznika dyscyplinarnego.
To może rzecznik dyscypliny powinien się też zająć sprawą ministra Piechy?
Pan minister Piecha został poproszony o złożenie szczegółowych wyjaśnień.
Piecha może stracić funkcję szefa komisji zdrowia?
Sprawę listy leków refundowanych należy wyjaśnić w sposób precyzyjny i wówczas będzie można podejmować dalsze decyzje.
Dlaczego nie będzie gabinetu cieni PiS?
Nie jestem przekonany do tej idei. Donald Tusk wręcz ją ośmieszył. Nie chcemy powielać tej konstrukcji. Odpowiednikami ministrów będą nasi rzecznicy we wszystkich komisjach. Jeżeli te osoby będą się sprawdzały w tej pracy, to będziemy chcieli, żeby w przyszłości były rozważane w kontekście rządowym.
Jaką będziecie opozycją?
Chcemy być opozycją merytoryczną, a nie krzykliwą, jaką była PO. Działalność opozycyjna PO sprowadzała się do brutalnego ataku. Przez dwa lata wielu ludzi odbierało opozycję jako grupę krzykliwych frustratów. My zmieniamy ten obraz opozycji, będziemy prezentować alternatywne pomysły do propozycji rządu. To, że wielu ludzi w PiS ma doświadczenie rządowe, z pewnością nam bardzo pomoże. Tym bardziej że w samym rządzie Donalda Tuska tak mało ludzi mających za sobą pracę w administracji państwowej. Poza Pawlakiem, Sikorskim i Derdziukiem próżno tam szukać choćby byłych wiceministrów.
Chcecie pomóc PO, dając jej spokojne 100 dni.
Każdy rząd powinien dostać kredyt zaufania. Ma przecież także kredyt społeczny. Pan Tusk może wybrać teraz drogę eksperymentów programowych, która bardzo szybko dla niego niemiło się zakończy. Albo drogę kontynuacji polityki rządu Jarosława Kaczyńskiego. Sądzę, że w wielu miejscach wybierze to drugie. To mnie nie zaskoczy.
Naprawdę pan w to wierzy? Że PO będzie robić to, co PiS?
Zawsze jest okres nowicjatu dla rządu. Ale pierwsze dni pokazują, że hasła PO o dobrym przygotowaniu do rządzenia pękają jak bańki mydlane. Wiele wskazuje na to, że dwa lata bycia w opozycji były dla PO czasem kompletnie straconym.
Grzegorz Schetyna twierdzi, że teraz wy tracicie czas na niepotrzebne spory w parlamencie. Ale jak przegracie jeszcze kilka głosowań, to zmądrzejecie.
Rzeczą opozycji nie jest wygrywanie głosowań. Tym bardziej że w wielu sprawach mamy trójporozumienie PO - PSL - LiD. Ze smutkiem obserwuję np. to, że Platforma chce oddać przewodnictwo w komisji łączności z Polakami za granicą Markowi Borowskiemu. Sytuacja, w której jej szefem będzie postkomunista, w wielu środowiskach polonijnych może zostać odebrana jako prowokacja.
Ale chyba nie zamach na demokrację? To wy byliście o to oskarżani w poprzedniej kadencji.
PO głosiło swoje poglądy w sytuacji, kiedy PiS zachowywało wszystkie standardy demokratyczne. Dzisiaj ci, którzy najgłośniej wypowiadali się w sprawie demokracji, dzisiaj sami łamią zasady i zwyczaje parlamentarne. Nie wybrano wicemarszałka Senatu, choć Zbigniew Romaszewski jest politykiem o pięknym życiorysie.
Ale ma ponoć trudny charakter.
Rozumiem, że według PO pan Niesiołowski, który został wybrany wicemarszałkiem Sejmu, jest osobą o gołębim sercu i powściągliwym języku. Politycy PO nie mogą kierować się przy konstytuowaniu Prezydium Senatu osobistymi niechęciami pana Bogdana Borusewicza.
Sprzeciw wobec Romaszewskiego, za mało posłów w speckomisji, nieobsadzenie przez PiS dostatecznej ilości szefów komisji i ich zastępców. I co? To wystarczy, by ogłosić, jak mówi prezydent, że jesteście dyskryminowani?
Te kilka spraw pokazuje, że w PO bliska jest idea łamania zasad parlamentarnych, a to tworzy pewną tendencję. My jednak nie pozwolimy na marginalizację PiS.
Nie odczuwa pan rządów miłości?
M jak miłość premier Tusk zachowuje tylko w sferze propagandowej.
Ludwik Dorn, Paweł Zalewski i Kazimierz Ujazdowski muszą podjąć męską decyzję: albo chcą lojalnie pracować w klubie zgodnie zasadami panującymi w naszym środowisku, albo dalej będą podejmować działania dezintegrujące środowisko PiS - mówi w wywiadzie dla DZIENNIKA Przemysław Gosiewski, szef klubu parlamentarnego PiS.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama