Jak ja ją znam, to w ogóle sobie nie wyobrażam, żeby była od kogokolwiek zależna. Mogę całkowicie zaręczyć, że to kobieta, która nie ma w sobie genów podległości – podkreśla mąż Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Reżyser, scenarzysta i producent filmowy podkreśla, że jego żona robi wszystko, by być niezależną. - Nie da się nikomu podporządkować – ocenia gość Radia ZET.

Reklama

Wystąpienie kandydata na prezydenta to nie jest show kabaretowe, gdzie trzeba zacząć machać rękami, pokrzykiwać, kręcić się na pięcie. Trzeba precyzyjnie wygłosić to, co chce się powiedzieć – odpowiada Jan Kidawa-Błoński, pytany o zarzuty pod adresem małżonki, że swoje wystąpienia na konwencji czytała z kartki.

Igranie z tym, że spróbuję powiedzieć z pamięci - a mogę gadać se głupoty – no można tak i niektórzy tak mówią. Ale to słowolejstwo, gadulstwo, wylewające się kubły retoryki i nie zawsze to się trzyma kupy, byle leciało – komentuje gość Radia ZET. Jego zdaniem „człowiek odpowiedzialny” wspomoże się kartką, szczególnie jeśli musi przedstawić swój program a Kidawa-Błońska zrobiła to „z szacunku do Polaków”

Dopytywany o to, czy to on wyreżyserował konwencję Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, odpowiada, że nie jest aż tak przestronnym reżyserem i dodaje: - Jak mogę, to zawsze podpowiadam. - Nie mogę się oprzeć. Dusza twórcza goni w środku – komentuje Jan Kidawa-Błoński.