Ziobro zdementował informacje "Gazety Wyborczej", która napisała w sobotę, że były premier Jarosław Kaczyński przyznał, że na naradzie przed zatrzymaniem Blidy, Ziobro mógł omawiać jej sprawę. Ziobro temu uporczywie zaprzeczał - także w zeznaniach w prokuraturze - donosi "GW". "Najbardziej sensacyjne jest jednak to, że prezes PiS nie wykluczył, że szczegóły śledztwa mógł omawiać Ziobro. Sam były minister zeznawał natomiast, iż nie interesował się sprawą Blidy i nie referował jej podczas narady u premiera" - pisze dziennik.

Reklama

Odnosząc się do informacji "GW", Ziobro powiedział PAP, że są one nieprawdziwe. "Mamy tutaj do czynienia z manipulacją tajnymi zeznaniami" - powiedział.

Ziobro wyraził przekonanie, że jego zeznania, jak i zeznania Kaczyńskiego w tej sprawie, "są zgodne" i "nie ma w nich żadnej sprzeczności". Jego zdaniem, zeznania te powinny być jak najszybciej odtajnione.

Reklama

Również Jarosław Kaczyński oskarżył media o manipulację w tej sprawie. "Rozbieżności między moimi zeznaniami a Zbigniewa Ziobry, to kolejne bajki" - powiedział były premier.

Łódzka prokuratura bada okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy, która w kwietniu ub. roku popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.

Śledztwo ma ustalić m.in., czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Łódzcy śledczy badają także decyzję katowickiej prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów. W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego.

Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy; sam nie sprawdził też, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.