Sejm 6 kwietnia uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Według nowych przepisów, w stanie epidemii marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawa znajduje się obecnie w Senacie.

Reklama

Grodzki zapowiedział, że Senat wykorzysta przysługujące mu 30 dni na pracę nad ustawą; najbliższe posiedzenie Senatu zaplanowano na 5 i 6 maja.

Marszałek pytany w TVN24, kiedy Senat prześle ustawę do Sejmu odparł: Natychmiast po przegłosowaniu. Prawdopodobnie 6 maja. Dopytywany, czy ma pewność, że senatorowie 6 maja zagłosują przeciwko ustawie, powiedział, że będzie miał pewność jak zobaczy wyniki głosowania.

Mam wrażenie, że determinacja senatorów rośnie, ponieważ trudno znaleźć pozytywne przesłanki do tego, żeby te wybory musiały się odbyć 10 maja. Nie ma do tego, ani przesłanek epidemiologicznych, ani przesłanek dotyczących kształtu tych wyborów, ani logistycznej możliwości realizacji tych wyborów. Nie ma żadnego pozytywnego sygnału, który by skłaniał senatorów do głosowania za tą ustawą - podkreślił Grodzki.

Wczytując się w nastrojowe senatorów, mam wrażenie, że są zdecydowanie przeciwni temu kształtowi tej ustawy - zaznaczył.

Reklama

Marszałek Senatu podkreślił, że wybory powinny być organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą, a nie przez ministra aktywów państwowych.

Determinacja rządzących do tego, żeby za wszelką cenę, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew opiniom epidemiologów, pocztowców, ekspertów, OBWE, żeby przeć do tych wyborów majowych jest dla mniej co najmniej zadziwiająca. To jest najłagodniejsze słowo, które się ciśnie na określenie tej ich pasji do urządzenia wyborów wtedy, kiedy - jak pokazują sondaże - 3/4 Polaków ich w tych terminie nie chce - mówił Grodzki.

Wybory prezydenckie zaplanowane są na 10 maja.