Możliwe są różne scenariusze. W grę wchodzi stan nadzwyczajny wprowadzony nawet tylko na kilka dni i odsunięcie wyborów na sierpień. Nasze źródła przekonują, że stan klęski żywiołowej mógłby zostać ogłoszony nawet na początku maja. Dlaczego? Powodów jest kilka, a jeden z nich może być związany z już wydrukowanymi pakietami wyborczymi do głosowania korespondencyjnego. Jeśli bowiem wprowadzać stan klęski i odsuwać wybory, bardziej praktycznym wyjściem jest zrobienie tego zanim pakiety ruszą w Polskę (a, jak informujemy dziś w DGP, rozpoczęcie wysyłki planowane jest na 4-5 maja). Jeśli pakiety zostaną choćby częściowo rozesłane, konieczny będzie ponowny wydruk ponad 30 mln sztuk by uniknąć późniejszych ewentualnych nieprawidłowości przy głosowaniu.

Reklama

Ogłoszenie stanu klęski na dniach to aktualnie rozważany w PiS scenariusz, ale - jak słyszymy od wysokiego rangą polityka tej partii - na stole są jeszcze inne opcje. - Kolejna to wejście w życie ustawy i wybory, choć akurat 10 maja to obecnie mało prawdopodobny scenariusz. Wreszcie możliwy jest scenariusz, że wybory się nie odbywają i konstytucjonaliści interpretują, co dalej - mówi nasz rozmówca z PiS.

Jak mogłoby dojść do takiego scenariusza? Gdyby 10 maja nie doszło do wyborów, musiałaby się do tego odnieść PKW. Możliwe, że także Sąd Najwyższy musiałby orzec o ich nieważności, ale tylko gdyby odbyły się np na części terytorium. W takim przypadku marszałek zarządziłby ponownie wybory.

Ich rozstrzygnięcie mogłoby jednak przypaść po 6 sierpnia, gdy prezydent kończy swoją kadencję. W takim przypadku trzeba przyjąć interpretację konstytucji, że marszałek Sejmu przejmuje jego obowiązki, bo ustawa zasadnicza wprost zakazuje pełnienia prezydentowi urzędu po zakończeniu kadencji - podkreśla konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski. Mowa o interpretowaniu roli marszałka w tej sytuacji, bo twórcy konstytucji takiej sytuacji nie przewidzieli.

Inne wyjście, to rezygnacja prezydenta w przedostatnim dniu kadencji. Wówczas można się odwołać bezpośrednio do przepisu konstytucji, który wprost mówi, że pełnienie obowiązków przejmuje marszałek Sejmu. Trudno jednak oczekiwać, by prezydent przystał na takie rozwiązanie, ja też go nie popieram - podkreśla prawnik.

Z kolei ze strony opozycji słychać także o możliwej próbie przejęcia większości w Sejmie. W ostatnich dniach partia rządząca robiła sporo, by nawet mimo braku przepisów doprowadzić do wyborów w terminie majowym. Mimo to sytuacja komplikuje się z każdym dniem coraz bardziej - zarówno na gruncie politycznym (działania gowinowców i opozycji, krytyczne opinie wielu renomowanych instytucji), jak i organizacyjnym (problem z uzyskaniem spisów wyborców od gmin, dziurawa legislacja).

Dziś po raz pierwszy zdecydowany głos w sprawie wyborów korespondencyjnych zabrał szef PKW Sylwester Marciniak. Z mojego punktu widzenia jest tyle zastrzeżeń, że obawiam się, iż w pełnym zakresie nie uda się przeprowadzić wolnych wyborów - powiedział.

Więcej w jutrzejszym wydaniu “Dziennika Gazety Prawnej”.