Kandydat na prezydenta odniósł się do dzisiejszego oświadczenia byłego premiera Donalda Tuska ws. wyborów prezydenckich.

Reklama

"Jeśli staje się do nierównej walki, by uratować z rąk ustrojowych bandytów, coś co się bardzo kocha, Polskę, to inaczej definiujemy przyzwoitość” – kontynuował wpis Holownia.

Nawoływanie dziś do bojkotu wyborów to woda na młyn Kaczyńskiego, a wiara w to, że ugiąłby się pod presją takiego bojkotu to święta naiwność - powiedział Hołownia. Jak podkreślił, "bojkot wyborów mógłby zadziałać, gdyby wszyscy nie poszli na wybory". Do bojkotu wyborów przez wszystkich kandydatów i tak nie dojdzie - dodał.

Według Hołowni, Tusk "widzi nieostro". "Jeśli zdaniem Tuska czymś nieprzyzwoitym jest deklaracja, że w konfrontacji z oszustem łamiącym wszystkie zasady, stanie się do nierównej walki o kogoś, kogo bardzo się kocha - Polskę, żeby ją wyrwać z rąk ustrojowych bandytów, to znaczy, że jeden z nas bardziej pojemnie definiuje przyzwoitość" - powiedział.

Przypuszczam, że 7 maja podejmę inną decyzję niż Tusk, bo nawet jeśli miałoby to kosztować mnie zdrowie, nie zamierzam tym złodziejom odpuszczać - zadeklarował Hołownia. Jeśli wybory miałyby się odbyć, wybrany w nich prezydent miałby jedno zadanie - doprowadzić do zmiany Kodeksu wyborczego, po czym złożyć urząd i wygrać raz jeszcze - zaznaczył.

W Senacie jest obecnie specustawa, autorstwa PiS, uchwalona 6 kwietnia, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Ustawą zajęły się we wtorek połączone senackie komisje: ustawodawcza, praw człowieka, praworządności i petycji oraz komisja samorządu terytorialnego i administracji państwowej. Posiedzenie Senatu zwołane jest na 5 i 6 maja.

Tusk we wtorek, w wystąpieniu udostępnionym w internecie ocenił, że procedura przygotowana przez rządzących "nie ma z wyborami wiele wspólnego". Nie będę uczestniczył 10 maja w procedurze głosowania (...) celowo unikam słowa "wybory" - oznajmił Tusk w przesłaniu wideo. Według niego, Polacy nie powinni brać udziału w głosowaniu korespondencyjnym z powodów bezpieczeństwa. Nie chcę przekonywać moich bliskich ani nikogo w Polsce (do czegoś,) co wydaje mi się być obciążone pewnym ryzykiem - zaznaczył.