W czasach powszechnego fałszu mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym - napisał Tusk.
Te słowa Orwella dedykuję całej opozycji i wszystkim dziennikarzom. Taką rewolucję róbcie - dodał szef Europejskiej Partii Ludowej.
Donald Tusk komentuje ostatnio dość często wydarzenia polityczne w Polsce.
Problem polega na tym, że te wybory są obciążone grzechem pierworodnym tego, co PiS zrobiło na początku maja. Proszę się nie gniewać, ale źle byłoby, gdyby czyniono odpowiedzialnymi za to zło, które się dzieje dzisiaj w odniesieniu do wyborów prezydenckich, żeby odpowiedzialność ponosiła opozycja, Senat, już nie mówiąc o mnie. Chociaż oczywiście do "winy Tuska” zdążyliśmy się wszyscy przyzwyczaić, ale tu byłaby to bardzo poważna przesada – mówił niedawno w TVN24.
Lepiej im wychodzi zarabianie na zarazie, niż jej zwalczanie. I zaczynam się obawiać, że oni też to wiedzą - pisał na Twitterze.
Szef Europejskiej Partii Ludowej odniósł się w ten sposób m.in. do zarzutów, stawianych przez Gazetę Wyborczą. "GW" poinformowała, że ministerstwo – przepłacając i bez sprawdzenia jakości – kupiło maseczki ochronne za ponad 5 mln złotych. "Zarobił na tym instruktor narciarski, przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego. Transakcję ułatwił mu brat ministra zdrowia" – podała gazeta.
Nikt nikomu nic nie ułatwiał. Każdą transakcję traktujemy w ten sam sposób - powiedział na antenie Radia Zet - odnosząc się do tych informacji - szef resortu zdrowia. Dodał, że gdy pojawiły się w kraju i w Europie wątpliwości dotyczące jakości produktów, zaczęto sprawdzać zasoby i okazało się, że nie zawsze nawet te maseczki, które mają certyfikat spełniają normy i od tego wszystko się zaczyna.