"Iwona dalej będzie szefem komisji, ale tylko dlatego, że opozycja przypuściła na nią zmasowany atak. Dla nas politycznie jest już skończona" - mówi DZIENNIKOWI jeden z prominentnych polityków Platformy. Na głowę Katarasińskiej gromy posypały się na poniedziałkowym zebraniu zarządu partii. Zdaniem wielu członków władz PO to właśnie ona odpowiada za błędy popełnione w pracach nad tym projektem. "Nie była skłonna do żadnych kompromisów, parła do przodu, nie patrząc na to, czy politycznie jej pomysły mają szanse na jakiekolwiek poparcie na forum całego Sejmu" - podkreśla nasz rozmówca. Tę opinię podzielają zresztą politycy opozycji. "Wielokrotnie zwracałem jej uwagę, że to, co proponuje, jest nie do zaakceptowania i dla nas, i dla SLD. Ale ona się tym w ogóle nie przejmowała" - mówi polityk PiS i zaznacza, że ostrzegał o tym kierownictwo klubu PO. "Zawsze jednak słyszałem, że oni mają do poseł Katarasińskiej pełne zaufanie" - dodaje nasz rozmówca.
Najwięcej zarzutów do postawy Katarasińskiej pojawia się jednak nie w kontekście prac nad samą ustawą, a raczej negocjacji na temat odrzucenia prezydenckiego weta. "Iwona praktycznie do ostatniej chwili zapewniała nas, że wszystko z SLD jest dogadane, a głosowanie w sprawie odrzucenia weta będzie tylko formalnością" - podkreśla jeden z ważnych polityków Platformy i dodaje, że w kierownictwie klubu wszyscy ufali jej zapewnieniom. "Dopiero ostatnio okazało się, że rzeczywistość nie jest tak różowa, że negocjacje z lewicą trzeba zaczynać od początku" - opowiada poseł PO. To właśnie wtedy posłanka otrzymała pierwszy policzek od swoich kolegów.
"Negocjacje z lewicą wziął na siebie szef klubu Zbigniew Chlebowski, a ona, mimo że była autorką projektu, nawet nie była informowana o ich przebiegu" - relacjonuje jeden z członków kierownictwa klubu PO. Inny z posłów Platformy broni pani poseł i przekonuje, że Śledzińska-Katarasińska po prostu została oszukana przez SLD. Na tym nie koniec. Zdaniem naszego rozmówcy prawdziwymi winnymi klęski rozmów z lewicą na temat głosowania weta są Zbigniew Chlebowski i Bronisław Komorowski. "To oni odpowiadali za te negocjacje i to oni je schrzanili, teraz boją się Tuska i zwalają wszystko na Iwonę, chcą z niej zrobić kozła ofiarnego" - mówi jeden z jej politycznych przyjaciół.
Sama Śledzińska-Katarasińska porażki ustawy medialnej nie traktuje w kategoriach osobistych. "Z mojej strony wszystko w sprawie tej ustawy było zrobione, tak jak powinno być" - mówi szefowa komisji kultury w rozmowie z DZIENNIKIEM i podkreśla, że porażka ustawy na pewno nie jest jej porażką. "Ze mnie nie tak łatwo zrobić kozła ofiarnego, nie tak łatwo mnie odstrzelić" - dodaje.
Fakt jest jednak faktem - zarząd PO powierzył misję stworzenia nowej ustawy medialnej już nie jej, a ministrowi kultury Bogdanowi Zdrojewskiemu. Katarasińska tego też jednak nie postrzega jako osobistej porażki. "To będzie projekt rządowy. Gdy trafi do Sejmu, to ja się nim będę zajmować. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej" - tłumaczy posłanka. Czy tak jednak będzie? Dla kierownictwa klubu PO nie jest to takie oczywiste. "Nie podjęliśmy jeszcze decyzji w tej sprawie" - mówi DZIENNIKOWI osoba z kierownictwa partii.