- Z jednej strony PiS odwracał aborcją w sposób cyniczny uwagę od problemów pandemii, z drugiej weszliśmy w grę pod tytułem "aborcja jest okej". Obydwa kierunki są złe. Słyszałem od kolegów i koleżanek, że Platforma nie zaproponowała przecież aborcji na życzenie, ale ciężko tego bronić w podkrakowskich mniejszych miejscowościach - powiedział Raś.

Reklama

PO straci konserwatywnych członków?

- Wiele osób mówi wprost, że stanowisko PO, to tak naprawdę zakamuflowana aborcja na życzenie. Coś w tym jest, dlatego osobiście opowiadam się za powrotem do kompromisu. Uważam też, że kwestia ta mogłaby zostać rozstrzygnięta w drodze referendum po uczciwej debacie publicznej - podkreślił polityk PO.

- Wielu członków PO w różnych rozmowach mówi o faktycznym zamiarze odejścia z partii - powiedział Raś. Pytany o swoją przyszłość w Platformie, odpowiedział: Przyszłość pokaże, co się stanie. Może w ogóle odejdę z polityki?

Transfer do Hołowni?

Poseł PO został zapytany również o pogłoski o jego planach przejścia z PO do ugrupowania Polska 2050 Szymona Hołowni. - Myślę, że to kolejna próba wypchnięcia mnie poza PO, ale ja w sobotę nie miałem nic w tej sprawie do zakomunikowania - powiedział polityk. Zaprzeczył również, by miał prowadzić rozmowy z radnymi małopolskiego sejmiku z PO "na takie tematy".

Zarząd Krajowy PO przyjął 17 lutego nowe stanowisko partii w kwestii aborcji. Zostało ono ujęte w "Pakiecie Praw Kobiet", na który - jak mówili politycy PO - składają się propozycje dotyczące bezpieczeństwa kobiet (edukacja seksualna, refundacja antykoncepcji, w tym awaryjnej, zapłodnienia in vitro i badań prenatalnych oraz pomoc dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami) oraz "Nowa umowa społeczna", która zakłada legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży po konsultacjach pacjentki z lekarzem i psychologiem.

Reklama

Liberalizacji prawa do aborcji przeciwne było tzw. konserwatywne skrzydło PO, które przygotowało własne stanowisko dotyczące aborcji. W liście wysłanym do zarządu grupa 21 parlamentarzystów PO zaznaczyła, że nie zgadza się na koncepcje zmierzające do zapewnienia "aborcji na życzenie", podkreślając zalety tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r. Przestał on obowiązywać po opublikowaniu październikowego wyroku TK.

Skręt w złym kierunku?

- Szczerze mówiłem moim partyjnym kolegom i koleżankom, że skręcamy w złym kierunku. Rozumiem, że jak w każdej partii demokratycznej, również u nas ścierają się pewne nurty ideowe, ale gdyby ta dyskusja nie toczyła się w czasie pandemii - jej wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej - ocenił Raś.

Pytany czy PO ostatnio się "rozjeżdża", Raś powiedział: Jest w tym sporo prawdy. Rzeczywiście jest wiele grup, które zastanawiają się po 20 latach od powstania ruchu, gdzie powinniśmy iść. Jedni, jak Sławomir Nitras, chcą zrobić milowy krok ideowo-programowy i przejść na lewo. Inni, w tym konserwatyści, mówią, że trzeba pozostać w ścisłym centrum, nie pozbywając się wrażliwości, która nas stworzyła.

- Nie ma konwencji, nie ma Rad Programowych, nie ma normalnego dialogu. Nagle grupa progresywna przejmuje olbrzymią władzę i narzuca swój punkt widzenia. To jest ogromna odpowiedzialność. Biorąc pod uwagę nasz jubileusz, odpowiedzialność historyczna, bo te decyzje mogą zdecydować o losach partii, której nie tylko ja poświęciłem tyle lat swojego życia. Przestrzegam, aby nie tracić wartości dla doraźnych politycznych zysków. Dzięki dotychczasowej mądrości i umiejętności perspektywicznego, szerokiego spojrzenia - Platforma przetrwała dwie dekady - mówił polityk.