W niedzielę premier Mateusz Morawiecki, a wcześniej Straż Graniczna poinformowali, że rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę. W poniedziałek rano odbyła sią odprawa premiera z przedstawicielami służb ws. sytuacji na granicy, a po niej konferencja prasowa.

Reklama

Przedłużenie stanu wyjątkowego?

Szef rządu, pytany przez dziennikarzy o przedłużenie stanu wyjątkowego, który od 2 września obowiązuje w pasie przygranicznym z Białorusią, odpowiedział: Razem z prezydentem podejmiemy tę decyzję w ciągu najbliższych 7-8 dni.

Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał, "czy po tym, co się wydarzyło, panowie uważają, że wyrzucenie znad granicy dziennikarze i organizacji pomocniczych to był dobry pomysł", szef MSWiA odparł: "Pominę niefortunność pytania co do formy" i dodał: "Wprowadziliśmy przepisy (o stanie wyjątkowym) na miesiąc. Pod koniec miesiąca podejmiemy decyzję co do ewentualnego przedłużenia stanu wyjątkowego w tym pasie granicznym".

Reklama

Kamiński przekonywał, że na sytuację na granicy, w tym na tragedie migrantów, nie ma wpływu to, że w pasie objętym stanem wyjątkowym nie ma dziennikarzy bądź lekarzy, albo przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Minister odnosząc się do jednego ze zmarłych migrantów, Irakijczyka znalezionego przy granicy z Litwą, poinformował, że dwie osoby, które szły razem z nim, przekazały funkcjonariuszom polskiej policji, że za 2,5 tys. dolarów mieli zostać przerzuceni z Białorusi do Niemiec.

Szef MSWiA - jak mówił - posłużył się tym przykładem, aby pokazać, że "do niektórych tragicznych wydarzeń dochodzi poza strefą stanu wyjątkowego". - Ta osoba znajdowała się kilkanaście kilometrów od polskiej granicy, daleko poza strefą stanu wyjątkowego. (...) Więc tam macie państwo pełną swobodę działania i pełną swobodę działania mają też organizacje pozarządowe - zauważył.

Reklama

Według Kamińskiego, ta osoba przedostała się do Polski "najprawdopodobniej przez terytorium Litwy". - Bo tam grupa około 20 osób przez służby białoruskie została dowiedziona na granicę - wyjaśnił. - Ta trójka (Irakijczyków) odłączyła się po jakimś czasie od reszty tych osób, i skierowała się być może świadomie, być może nawet nieświadomie na teren Polski, także poza strefą stanu wyjątkowego - zaznaczył.

Sprawa bagien

Szef MSWiA zapewnił, że "Straż Graniczna, nasi funkcjonariusze, którzy są na granicy, którzy spotykają się z sytuacjami dramatycznymi - a były takie sytuacje, że ktoś miał skręconą nogę - każdorazowo udzielają pomocy medycznej i skutecznie opiekują się tymi osobami". Wspomniał też o "sprawie bagien", na które - według informacji polskiej strony - grupy migrantów są kierowane przez stronę białoruską.

- Sprawa bagien..., to już jest druga interwencja naszej Straży Granicznej, łącznie ze Strażą Pożarną; dwukrotnie grupy imigrantów znajdowały się w dramatycznej sytuacji wchodząc na tereny bagienne; dwukrotnie udzielono im skutecznej pomocy najprawdopodobniej ratujących ich życie - poinformował.

- Dziennikarze mogą relacjonować wydarzenia znad granicy tej strefy, bardzo blisko granicy i w niczym to nie zmienia (sytuacji migrantów) - mówił Kamiński. - My musimy stworzyć warunki do bezpiecznego działania naszym funkcjonariuszom. Nie mogą - w tym najbardziej narażonym na różnego typu incydenty pasie granicznym - znajdować się osoby niepowołane, które zachowywać się mogą w sposób nieodpowiedzialny. I dlatego, między innymi, stan wyjątkowy w tej wąskiej strefie został wprowadzony - podkreślił.

Rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska poinformowała w niedzielę PAP, że przez kilka godzin funkcjonariusze SG wspólnie z strażą pożarną, wojskiem i policją prowadzili akcję ratowniczą na bagnach w rozlewisku rzeki Supraśl, przy granicy polsko-białoruskiej, gdzie ugrzęzło 8 nielegalnych imigrantów. Dodała, że siedem osób trafiło do szpitala.