Dziś zacznie się festiwal kłamstw, pomówień, atakowania opozycji. To celowe niszczenie społecznej wrażliwości i elementarnych zasad wspólnoty - tak Gość Radia ZET Grzegorz Schetyna komentuje raport podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, który ma zostać dziś upubliczniony. Od dziś będzie nowy etap słownej agresji i narzucania nam nowej wiedzy, która będzie starała się przekonywać Polaków, że był zamach. A jeśli nie, to na pewno nie była to katastrofa wynikająca z przyczyn, które uznały już komisja i prokuratura - dodaje polityk PO.
Jego zdaniem, w związku z sytuacją na Ukrainie, Kaczyński osobiście wyczuwa koniunkturę i chce mówić o zamachu oraz wskazywać sprawców. To początek nowego etapu rozmowy o Smoleńsku – jeszcze więcej złych emocji, jeszcze więcej wojny polsko-polskiej, więcej podziałów, więcej żerowania na tragedii - uważa gość Beaty Lubeckiej. Schetyna ocenia, że od dziś będziemy poddawani propagandzie, co dzieje się już w mediach publicznych systemowo, od kilku dni. Gość Radia ZET zaznacza, że przez 12 lat nie było żadnych sygnałów, które mogłyby potwierdzić tezę o zamachu pod Smoleńskiem. Teza jest absolutnie wymyślona i traktowana jako polityczny oręż przeciwko opozycji, z wykorzystaniem instrumentów państwa - komentuje były szef Platformy.
Schetyna o syrenach: Narzucono tę akcję
Dopytywany o syreny, które zawyły wczoraj w niektórych polskich miastach, były szef MSWiA ocenia: Źle się stało, że ten temat w ogóle był przedmiotem debaty publicznej. Schetyna dodaje, że w tak wrażliwych sprawach oczekiwałby elementarnych konsultacji prezydentów miast z wojewodami, a takich rozmów nie było. Narzucono tę akcję i spotkało się to z taką reakcją. Niepotrzebne upolitycznienie tej sprawy - komentuje Gość Radia ZET. Zaznacza, że godzina 8:41 10 kwietnia to powinien być moment skupienia, refleksji, pamięci, a nie narzucania sposobu obchodzenia tej tragicznej katastrofy.
"Koniec projektu Europy, który znamy"
Wybory we Francji? Zdaniem byłego szefa polskiej dyplomacji niska frekwencja pomoże Marine Le Pen w dojściu władzy. Decydujące będą głosy kandydata, który zajął 3. miejsce. Jeśli nie wezwie do głosowania na Macrona, jego wyborcy zostaną w domu - mówi Grzegorz Schetyna. W jego ocenie Emmanuel Macron jest faworytem. Dopytywany przez Beatę Lubecką o to, co będzie, jeśli wygra Le Pen, jej gość komentuje, że to koniec projektu Europy, który znamy. To dużo gorsze, niż wybór Trumpa - uważa były szef MSZ. Grzegorz Schetyna podkreśla, że byłaby to "katastrofalna" decyzja dla Francji, Unii Europejskiej "i dla nas wszystkich".