Dopytywana, czy kampania antyimigracyjna będzie dla PiS osią sporów odpowiedziała: Nie my żeśmy ten temat wywołali. Czy mówimy o spocie Donalda Tuska? Ten spot był dramatyczny, zgadzam się. W niedzielę lider Platformy Obywatelskiej opublikował spot dot. kwestii migrantów oraz obecnej sytuacji we Francji. Ruch byłego premiera spotkał się z krytyką, także ze strony przedstawcieli demokratycznej opozycji.

Reklama

Wassermann: Polaków nie trzeba straszyć

Polaków nie trzeba straszyć i przekonywać. Polacy mają dostęp do mediów i widzą, co się dzieje w Szwecji, w Belgii, we Francji i nie chcą tego w Polsce. We Francji już jest taka ilość osób, które napłynęły, że oni już sobie nie radzą z pracą, jak oni żyją, jak chodzą do szkoły, jak to wszystko wygląda. Otworzyli te drzwi bardzo szeroko i teraz mają tego konsekwencje – zaakcentowała Wassermann.

Reklama

Na pytanie o to, czy referendum ws. imigrantów jest potrzebne, skoro rząd otworzył bramy Polski dla imigrantów zarobkowych, Małgorzata Wassermann stwierdziła, że "jest różnica pomiędzy osobą, która przyjeżdża tutaj do pracy, posiada dokumenty, pracuje , wynajmuje mieszkanie, a osobą, która przyjeżdża bez dokumentów, znajomości języka, bez żadnego zawodu".

Rozporządzenie MSZ

Polityk PiS odniosła się także do tego, że MSZ wycofuje się z rozporządzenia, które miało w założeniu otwierać drzwi dla nawet 400 tys. imigrantów. Przede wszystkim jest to rozporządzenie techniczne. Nie ma żadnej zmiany w przepisach, w tym zakresie. W samym Krakowie jest np. wiele osób z Indii, które pracują, to są ludzie wykształceni, ludzie w korporacjach i odnajdują się bardzo dobrze. Jestem przerażona tym, że otwiera się drogę do tego, żeby na takich ludzi zaczął się lać hejt - stwierdziła Wassermann.

Reklama

Jeżeli Donald Tusk zrównuje osoby niewiadomego pochodzenia, u których nie można zweryfikować ich tożsamości, wśród których mogą być terroryści, wystarczy, że wśród nich będzie 10 osób, które będą miały za zadanie zbudowanie siatki w Polsce – dodała.

"Wzorowa solidarność"

Dopytywana o słowa unijnej komisarz Ylva Johansson, która mówiła, że "relokacja nie jest obowiązkowa, natomiast solidarność jest obowiązkowa". Nasze doświadczenie uczy, żeby opierać się na przepisach i decyzjach, a nie na uznaniowości, bo ze strony różnych osób z UE niejednokrotnie dotyka nas daleko idąca niesprawiedliwość. Pokazaliśmy taką solidarność, że wiele krajów w Europie nie słyszało o takiej solidarności. Półtora roku temu nie czekaliśmy na żadne działania ze strony Unii, żadne pieniądze - wskazała Wassermann.

Występujemy do Unii o środki, które nam się należą. Unia bardzo często blokuje nam te pieniądze pod różnymi durnymi pretekstami, wymyślonymi, nakłada na nas kary, które nie mają oparcia w przepisach. Tutaj odwołam się np. do Turowa.Solidarność okazaliśmy w sposób wzorowy. Każdy z nas zaniósł swoją cegiełkę, jako człowiek. Bądźmy uczciwi. Jako państwo polskie zrobiliśmy bardzo dużo - zaznaczyła polityk PiS.

Małgorzata Wassermann podkreśliła, że "bez polskiego zaangażowania i działań ta wojna na takim etapie nie byłaby możliwa".