Jeśli ten bunt trwałby jeszcze przez 48 godzin, to jestem przekonany, że wywarłoby to demoralizujący wpływ na rosyjskie wojska walczące na południu i wschodzie Ukrainy. Niestety, Prigożyn za szybko się poddał i ten efekt upadku morale nie zdołał dotrzeć do okopów (naszych wrogów) - przyznał szef ukraińskiej dyplomacji.

Reklama

Ocena Kułeby

W ocenie Kułeby sobotnie wydarzenia były jednak "kolejnym etapem upadku putinowskiego systemu". To nieuniknione. Można próbować ten proces opóźniać, ale nie da się go zatrzymać. Obserwowaliśmy już podobne procesy w przeszłości - przypomniał rozmówca CNN.

Minister zauważył, że obecne położenie Grupy Wagnera najlepiej symbolizuje zdjęcie czołgu zakleszczonego w bramie cyrku w Rostowie nad Donem. Jest to fotografia, która w sobotę obiegła rosyjskie, ukraińskie i światowe media. Myślę, że to najlepsze podsumowanie aktualnej sytuacji wagnerowców. Takie w dwóch słowach. Wciąż (widzimy) tam wojskowy pojazd, ale on utknął wśród cyrku rosyjskiej polityki - zaznaczył Kułeba.

Pucz

W sobotę najemnicy Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Szef najemników Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.

W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami najemnicy Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieliby przemieścić się na Białoruś.