Oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sopocie Lucyna Rekowska przekazała PAP, że w środę po godzinie 14 sopoccy policjanci zostali poinformowani o tym, że w samochodzie na terenie jednego z kempingów zamknięte są dwa psy a pracownicy nie mają kontaktu z właścicielem pojazdu.
Gdy policjanci przyjechali na miejsce zobaczyli samochód na niemieckich numerach rejestracyjnych, w którym wszystkie szyby były zasłonięte materiałem, a tylne były lekko uchylone. Psy znajdowały się w bagażniku na legowisku. Widząc policjantów skomlały i mocno dyszały. Mimo chęci podejścia do uchylonych szyb nie mogły tego zrobić. Ponadto jeden ze świadków przekazał mundurowym, że psy od rana znajdują się w tym aucie – relacjonowała.
Na zewnątrz było ok. 26 stopni Celsjusza, dlatego policjanci obniżyli uchyloną na ok. 1,5 cm szybę i dostali się do środka auta.
Od razu poczuli gorące powietrze wydobywające się z wnętrza i zauważyli, że psy nie mogą wyjść same. Jak się okazało, były przypięte smyczami przytrzaśniętymi bagażnikiem. Jeden z policjantów wszedł do środka i wyciągnął zwierzęta. Będący na kempingu inni goście od razu dali psom wodę – przekazała policjantka.
Mundurowi zabrali psy do weterynarza. Następnie trafiły one do domu jednego z interweniujących policjantów, gdzie zaopiekowała się nimi jego rodzina. Zwierzęta nie miały wszczepionych chipów, ale w wyniku prowadzonych działań udało się ustalić ich właściciela i nawiązać z nim kontakt. W środę wieczorem 52-letni mieszkaniec woj. świętokrzyskiego został przesłuchany w sopockiej komendzie.
Jeżeli zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wykaże, że swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem właściciel samochodu naraził psy na bezpośrednie zagrożenie utraty życia lub zdrowia, naruszając przepisy ustawy o ochronie zwierząt, grozić mu może kara grzywny, ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia – poinformowała Rekowska.
autor: Dariusz Sokolnik