Jan Maria Jackowski w październikowych wyborach wystartuje z własnego komitetu. Opozycyjny pakt senacki nie wystawił w jego okręgu kandydata. W rozmowie na antenie TVN24 Odniósł się do list wyborczych Prawa i Sprawiedliwości.

Reklama

Jackowski o listach PiS: Nie są takie, jakie by sobie wymarzył Morawiecki

Podkreślał znaczenie niższych - niż zazwyczaj - miejsc na listach PiS dla "ludzi premiera" Mateusza Morawieckiego. To jest też pokazywanie, że jeżeli się uda obozowi rządzącemu po wyborach stworzyć jakąś większość, która by umożliwiła kontynuowanie władzy, ale już nie samodzielną nastąpi wymiana premiera. Myślę, że to jest przygotowanie do tego procesu - powiedział Jackowski.

W jego ocenie "walka pana premiera Morawieckiego o tych swoich ludzi miała kluczowe znaczenie, żeby mieć takie aktywa, żeby bez tej grupy nie można było nic myśleć w przyszłości o jakimś układzie rządzącym". Stwierdził jednak, że "te listy nie są takie, jakie on by sobie wymarzył". Jestem o tym przekonany - podkreślił.

"Prezes ocenia polityków, którzy mu podpadli"

Jackowski przyznał też, że układ nazwisk na listach PiS "w pewnym sensie go zaskoczył". Dostrzegam w nich pewną zmianę hierarchii, która się ukształtowała przez ostatnie osiem lat w obozie rządzącym - powiedział. Myślę tutaj o panu pośle Tomaszu Latosie na przykład, z Bydgoszczy. Szef Komisji Zdrowia, ważny polityk obozu rządzącego. Nagle się okazuje, że z tego co czytam, nie jest na listach nawet. Są to pewnego rodzaju zaskoczenia - dodał.

Zaznaczył, że "w jakiś sposób te listy pokazują siłę wewnętrznych środowisk, stanowiących tę mozaikę, konglomerat tych wszystkich wzajemnie sprzecznych, poplątanych interesów i interesików". I w sensie personalnym, środowiskowym, regionalnym, to wszystko jest w nich odzwierciedlone - powiedział.

Z drugiej strony jest też ocena prezesa polityków, tych, którzy jakoś mu podpadli. Nikogo, kto głosował przeciwko "piątce dla zwierząt", nie ma na jedynce. Na przykład minister Kowalczyk głosował przeciwko, był nawet wicepremierem, ale nie jest na jedynce - zauważył Jackowski. Tak samo minister Dworczyk, który - wydawało się - jest dość pewnym kandydatem. Mimo wszystko zachował stanowisko ministra konstytucyjnego w rządzie, a jednak nie jest jedynką w swoim okręgu wyborczym - dodał.