Donald Tusk otworzył Marsz Miliona Serc w Warszawie

Niemożliwe stało się możliwym - mówił Donald Tusk, otwierając Marsz Miliona Serc w Warszawie. Kiedy widzę te setki serc, uśmiechniętych twarzy, to dobrze czuję, że przychodzi ten przełomowy moment w historii naszej ojczyzny - mówi Tusk.

Reklama

Niektórzy, nieliczni, uciekli ze stolicy tego dnia. Nie chcieli was widzieć - stwierdził lider Koalicji Obywatelskiej.

Wszyscy macie bliskich tu, w Warszawie albo przed telewizorami, albo jeszcze w autokarach, bo może jeszcze nie zdołali zatankować. Chociaż widzę po tych setkach tysięcy ludzi, że pokonaliście nawet tę przeszkodę - powiedział lider KO, nawiązując do ostatnich kłopotów na stacjach benzynowych z dostępnością paliwa.

Reklama

Marsz Miliona Serc jak pierwsza Solidarność i WOŚP

Tusk zarysował analogię między Marszem Miliona Serc a tzw. pierwszą Solidarnością z lat 80. XX w., kiedy to do związku zawodowego "Solidarność" zapisało się 10 mln ludzi. Przeżyłem kilka takich kluczowych chwil w swoim życiu. Nikt nie wierzył, że takie tłumy, takie emocje, mogą przydarzyć się w naszej historii. […] Dziś następuje wielka zmiana. To jest symbol polskiego odrodzenia - mówił.

Pamiętacie na przykład Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy - 10 milionów ludzi też wychodziło każdego stycznia na ulicę. Pamiętacie ten dzień, kiedy nasz prezydent, Rafał Trzaskowski, zdobywszy 10 milionów głosów, obudził naszą nadzieję? - pytał Tusk. Według Tuska "tej siły już nic nie zatrzyma".