Uśmiechnięta Anna Komorowska "patrzy" dziś na czytelników "Gazety Wyborczej" i "Vivy". Wywiad dla dwutygodnika ozdobiony jest sesją: Komorowska z psem, Komorowska dumająca nad książką kucharską, Komorowska popijająca espresso w kuchni. Na wszystkich zdjęciach wystylizowana, z idealnym makijażem, na jednym - w kusej sukience.
Ale niech nie zwiodą Was te słodkie zdjęcia - żona kandydata na prezydenta stara się udowodnić, że nie jest jedynie wychowującą dzieci kurą domową - ujawnia swe poglądy, m.in. na temat udziału Kościoła w kampanii wyborczej. "Są różne głosy w Kościele. Myślę, że księża mogą mówić o wartościach, jakimi powinni kierować się wyborcy, ale nie powinni angażować się w bieżącą politykę" - mówi Komorowska "Gazecie Wyborczej".
Czy gdyby miała problem z zajściem w ciążę, poddałaby się zabiegowi in vitro? "Nie miałam takiego problemu, więc trudno powiedzieć" - odpiera, ale podkreśla też: "Jestem za życiem". "Chętnie powtórzę za prymasem Kowalczykiem, że potrzebny jest wzajemny szacunek i autonomia pomiędzy Kościołem i państwem. A państwo to przecież także system prawa" - mówi "Vivie" pytana, co sądzi o wypowiedziach księży, którzy twierdzą, iż prawdziwy katolik powinien być przeciwko in vitro.
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Anna Komorowska mówi o katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Jej zdaniem decyzja o pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu była niedobra. "Mnie się ona nie podoba. Uważam, że Wawel jest zamkniętą nekropolią. Jest tyle godnych miejsc pochówku prezydenta, np. archikatedra św. Jana Chrzciciela, Świątynia Opatrzności Bożej czy Powązki" - wylicza Komorowska. Co sądzi o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego?
"Do momentu katastrofy wszystkie sondaże mówiły, że nie była to najlepiej oceniana prezydentura. I ja się z tym zgadzam. To była prezydentura zbyt często dzieląca ludzi" - twierdzi. Wyznaje też, że miała żal do braci Kaczyńskich, iż nie stanęli publicznie w obronie Pierwszej Damy, gdy została nazwana czarownicą przez ojca Rydzyka. Za to, że podpisała się pod apelem przeciwko wprowadzeniu bezwarunkowej ochrony życia poczętego w konsytucji. "Mężczyzna - gdy trzeba - powinien bronić kobietę w takiej sytuacji" - podkreśla Komorowska.
Żona kandydata na prezydenta mówi, że "ceni sobie niezależność kobiet". Dodaje też, że "jak ktoś zostaje prezydentem, to powinien być maksymalnie niezależny. Przecież wybierają go nie tylko zwolennicy jednego ugrupowania. Prezydent to głowa państwa, a nie działacz partyjny" - zaznacza.
Komorowska unika odpowiedzi na pytanie, jaką będzie Pierwszą Damą, jeśli jej mąż wygra wybory. "Zobaczmy, jaką będę, jeśli zostanę. Mam zasadę, że nigdy nie zajmuję się gdybaniem" - mówi wymijająco "Vivie".