Kaczyński był pytany na środowej konferencji prasowej w Sejmie, czy - jako prezydent - podpisałby ustawę o finansowaniu in vitro z budżetu, ustawę o parytetach na listach wyborczych dla kobiet oraz o przyjęciu Karty Praw Podstawowych.
"Ja bym nie chciał w tej chwili wdawać się w tego rodzaju rozważania, sprawa in vitro jest sprawą bardzo skomplikowaną i na pewno musiałaby być rozwiązana na zasadzie poszukiwania jakiegoś kompromisu" - odpowiedział kandydat PiS na prezydenta. "Jestem katolikiem i z powodów kampanii wyborczej nie zmieniam swojego wyznania" - oświadczył.
Odnosząc się do parytetów, ocenił, że jest to rozwiązanie, które w istocie nie prowadzi do niczego dobrego poza "pewną sztucznością jeśli chodzi o rolę pań w polityce". Rola ta - jak powiedział - rośnie w ciągu ostatnich 20 lat regularnie. "Nie sądzę, aby wymagało to wzmocnienia przy pomocy mechanizmów sztucznych, mielibyśmy taką sytuację, jak w wielu krajach zachodnich, gdzie trwa polowanie na kandydatki do parlamentu" - powiedział Kaczyński.
"Jeśli chodzi o Kartę Praw Podstawowych, to jest to sprawa polskiej suwerenności, ja jestem zwolennikiem chronienia polskiej suwerenności wszędzie tam, gdzie ją chronić można. Nie jest tak, by jej ciągłe pozbywanie się było przedsięwzięciem dobrym" - mówił kandydat PiS. "Tutaj między mną a panem Komorowskim jest - jak sądzę - bardzo poważna różnica" - dodał.
Kandydat PiS był też pytany o wypowiedź prof. Jadwigi Staniszkis, która - mówił dziennikarz - w jednej ze środowych audycji radiowych oceniła, że otwarcie Kaczyńskiego na lewicę jest nieco "przekombinowane" i że kandydat PiS "strzela sobie w stopę".
We wtorek w Radomiu Kaczyński mówił, że potrzebna jest zmiana języka używanego w życiu publicznym, także tego używanego przez jego formację wobec polityków lewicy. Podkreślił, że na pokładzie prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem zginęli także politycy SLD. Jak mówił Kaczyński, zginęli, lecąc, żeby oddać hołd ofiarom Katynia. "Powinniśmy wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Język polskiej polityki powinien się zmienić" - dodał.
czytaj dalej >>>
"Będę używał tego języka, że to są lewicowcy, zarówno w stosunku do ludzi młodego pokolenia, jak pan Napieralski, którzy z tamtym systemem nie mieli nic wspólnego, jak i do lewicy mojego pokolenia, które przeżyło kawał życia w komunizmie" - powiedział szef PiS.
W środę Kaczyński powiedział, że nie będzie komentował wypowiedzi prof. Staniszkis, którą ogromnie ceni. "Bo przecież to jest tak, że w pewnych sprawach możemy się nie zgadzać, czasem rację może mieć pani profesor, czasem rację - przez przypadek oczywiście - mogę mieć ja" - mówił.
Podkreślił, że wydarzenia, które miały miejsce 10 kwietnia, czyli katastrofa pod Smoleńskiem, "powinny wiele zmienić w polskiej polityce i przede wszystkim w polskim języku, a ta zmiana, o której mówiłem, to przede wszystkim zmiana języka".
"Ja jestem w troszkę innej sytuacji niż pani profesor, otóż ja w tej katastrofie straciłem najbliższego człowieka, najbliższych ludzi, wielu przyjaciół, to było dla mnie i jest w dalszym ciągu najtrudniejsze w życiu, na pewno nie będę miał trudniejszego, przeżycie osobiste, tak na to reaguję, ale to naprawdę jest z serca" - mówił Kaczyński.
Kandydat PiS odniósł się również do wtorkowej wypowiedzi premiera Donalda Tuska, który poprosił wyborców o poparcie Bronisława Komorowskiego, co - argumentował - umożliwi "rok spokojnej pracy" do czasu wyborów parlamentarnych.
"Wiadomo, premier chciałby mieć przybocznego prezydenta, ale nie jest to rozwiązanie dobre dla Polski" - ocenił kandydat PiS.
Pytany, czy spotka się z szefem SLD Grzegorzem Napieralskim i jak zamierza zachęcać wyborców lewicy do poparcia jego kandydatury odpowiedział: "jeśli chodzi o spotkanie z panem Napieralskim, to choćby za chwilę się spotkamy, a może też będzie inna okazja". W środę Kaczyński razem z Napieralskim uczestniczył w obradach "okrągłego stołu" ws. służby zdrowia w Sejmie.