Na szczęście incydenty te nie zakłóciły pracy komisji. Obaj mężczyźni musieli jednak wrócić do domu.
Alkohol od przewodniczącego komisji w Łodzi – mieszczącej się w tamtejszym zakładzie karnym – poczuli jego współpracownicy. Funkcjonariusze, którzy przyjechali sprawdzić zgłoszenie, stwierdzili, że podejrzenia pracowników komisji były usprawiedliwione. Badanie alkomatem wykazało promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
„Przewodniczący został szybko zastąpiony i nie było żadnych przerw w funkcjonowaniu punktu wyborczego” – podkreślił Grzegorz Hawryszuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Szef komisji wrócił do domu, nie próbując się nawet usprawiedliwiać.
Z kolei w Świdnicy – w komisji wyborczej nr 2 mieszczącej się w Galerii Fotografii w Rynku – zamieszanie rozpoczęło się po tym, jak jeden z członków wrócił z przerwy obiadowej pijany. Wezwana do niego policja doszła, że mężczyzna miał we krwi aż dwa promile alkoholu.
„Gdyby był to przewodniczący, trzeba byłoby wybrać nowego. W tym przypadku po prostu wykluczono tego pana z prac i komisja pracuje dalej” – uspokajała Joanna Kozanowicz z delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Wałbrzychu.