"Jasne jest, że te wysiłki nie powiodły się" - ogłosił w oświadczeniu przedstawionym w Radiu Watykańskim ksiądz Federico Lombardi.
Za próby zaangażowania Benedykta XVI w skandal należy uznać zarzuty stawiane jego bratu księdzu Georgowi Ratzingerowi, byłemu szefowi chóru z Ratyzbony, a także doniesienia niemieckiej prasy o księdzu-pedofilu w latach 80. w Monachium, gdy Joseph Ratzinger był tam arcybiskupem - uważa rzecznik Watykanu.
Ksiądz Lombardi przypomniał, że obecny papież, jako zwierzchnik archidiecezji nie miał nic wspólnego ze sprawą przyjęcia tego kapłana do pracy.
Dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej podkreślił, że Joseph Ratzinger jako ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, w której kompetencji jest rozstrzyganie i sądzenie przypadków nadużyć, przyjął w tej sprawie "linię rygoru i konsekwencji".
"Oczywiste jest, że w ostatnich dniach byli tacy, którzy z pewną napastliwością, w Ratyzbonie i Monachium szukali elementów, by osobiście zaangażować Ojca Świętego w kwestię nadużyć. Dla każdego obiektywnego obserwatora jasne jest, że wysiłki te nie powiodły się" - oświadczył ksiądz Lombardi.
"Mimo burzy Kościół dobrze widzi drogę, którą ma podążać, pod zdecydowanym i surowym przywództwem Ojca Świętego. Jak mieliśmy już okazję stwierdzić, mamy nadzieję, że ta udręka będzie mogła okazać się pomocą dla całego społeczeństwa, by lepiej zająć się ochroną, a także edukacją dzieci i młodzieży" - powiedział watykański rzecznik.