Brytyjskie służby dostały rozkaz przygotowania się na ewentualny atak w czasie świąt. Polecenie ma związek ze sprawą otrucia Aleksandra Litwinienki. Okazało się, że na Wyspy bez problemu można wwieźć materiały radioaktywne. Wjechał polon, mogą wjechać i inne trucizny.
Poza tym śledczy mają informacje, że islamscy zamachowcy mogą szykować zamach w czasie świąt. I to właśnie z użyciem "brudnej bomby". Kiedy taki ładunek wybuchnie, cały teren wokół niego zostaje poważnie skażony. Zatruci są ludzie, powietrze, woda, jedzenie.
Szef brytyjskiego MSW John Reid potwierdza, że ryzyko zamachu jest bardzo wysokie. Do tego tłumaczy, że śledczym udało się wpaść na trop ponad 30 spisków.
Otrucie Aleksandra Litwinienki pokazało, że brytyjskie granice są dziurawe. "Myśleliśmy, że nie ma u nas takiego zagrożenia. Ale ta sprawa zmienia wszystko. Teraz musimy dokładnie przećwiczyć, co zrobić, jeżeli taki zamach rzeczywiście będzie" - mówią policjanci.