84-letnia Sarah Onyanga Obama mieszka w małej wiosce Nyangoma położonej w pobliżu słynnego Jeziora Wiktorii. Jej dom to typowa dla tych okolic lepianka bez okien, do której bez przeszkód wchodzą biegające po podwórku kury. W pomieszczeniu, w którym śpi, wiszą plakaty czarnoskórego kandydata na prezydenta USA Baracka Obamy, na jednym z nich widnieje podpis: "Kochana babciu, nigdy nie zapomnę o swoich korzeniach - Barack".

Obama po raz pierwszy przyjechał do Nyangomy w 1987 roku, był wówczas świetnie zapowiadającym się studentem prawa w prestiżowym Harvardzie. "Dla mężczyzny przyzwyczajonego do luksusu konfrontacja z biedą Kenii musiała być bolesna. Barack nigdy jednak nie dał nam odczuć, że jesteśmy inni. Spał w tym samym domu co my, jadł nasze zwykłe potrawy" - opowiada Sarah dziennikarzowi brytyjskiego dziennika "The Times".

Drugi raz Barack wrócił do Kenii pięć lat później, tym razem chciał zebrać materiały do swojej na wpółbiograficznej książki mającej zapewnić mu dobry start na politycznych salonach. "To była bardzo trudna podróż. Barrack dowiedział się bowiem nieznanych faktów z życia swojego ojca, którego przez lata bardzo idealizował" - wspomina jeden ze stryjów Barracka.

Hussein Obama na początku lat 60. dzięki specjalnemu programowi stypendialnemu wyjechał studiować do Ameryki. Na Hawajach poznał Ann Dunham, rok później urodził się Barack. Mimo rodziny i perspektyw zawodowych w Ameryce Hussein postanowił jednak wrócić do Kenii. Dzięki zdobytemu za Oceanem wykształceniu stał się jednym z głównych ekonomistów kraju. "Barack później widział swojego ojca tylko raz. Wierzył jednak, że Hussein jako prawdziwy patriota pragnął wrócić do ojczyzny. Trudno mu było pogodzić się z faktem, że mimo początkowych sukcesów w pracy Hussein pogrążał się w alkoholizmie" - tłumaczy krewny.

Ojciec gwiazdy amerykańskiej polityki zginął w wypadku samochodowym, w 1982 roku. Mimo bolesnej prawdy Barrack nigdy nie zapomniał o rodzinie ojca. Ostatni raz odwiedził Kenię w zeszłym roku, już jako senator stanu Illinois. Wówczas w Nyangoma otwarto szkołę i studnię, którą wybudowano między innymi dzięki dotacjom Amerykanina. "Popularność Obamy bardzo pomaga nie tylko naszej wiosce, ale i całej Kenii. Tutaj ludzie żyją za pół dolara dziennie, taki człowiek to dla nas prawdziwe błogosławieństwo" - Sarah uśmiecha się szeroko.







Reklama