Portal partii PVV Geerta Wildersa ruszył w środę. Można na nim składać skargi na zachowanie imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polaków. Przeciwko stronie protestują Polacy w Holandii, reakcję zapowiedział polski rząd oraz ambasadorowie dziesięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej należących do UE.

Reklama

Rząd Holandii wypowiadał się już w ubiegłym tygodniu w sprawie strony. Odmówił jej zamknięcia, argumentując, że to wyłączna sprawa partii PVV. Rutte tłumaczył też, że mniejszościowy rząd nie pozostaje w koalicji z PVV w kwestiach europejskich. Po wyborach w 2010 roku PVV zgodziła się poprzeć rząd, nie wchodząc w jego skład.

Jak twierdzą twórcy portalu, ma on służyć zbadaniu w Holandii negatywnych zjawisk, jakie nasiliły się wraz z imigracją, takich jak przestępczość, alkoholizm, narkomania czy porzucanie śmieci. Przypominają, że odkąd w maju 2007 roku Holandia otworzyła swój rynek pracy dla nowych państw członkowskich UE, w tym Polski, do kraju przybyło ok. 200-350 tys. imigrantów zarobkowych.

Portal PVV skrytykował w poniedziałek przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding oświadczyła w piątek, że strona "nakłania ludzi do braku tolerancji".

z inicjatywy polskiego ambasadora w piątek w Hadze spotkali się ambasadorowie dziesięciu tzw. nowych państw Unii (Polski, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Słowacji, Słowenii, Węgier, Bułgarii i Rumunii). Dyplomaci zgodzili się, że powstanie portalu PVV musi spotkać się z odpowiednią reakcją. Ma nią być list do szefów holenderskich klubów parlamentarnych oraz opinii publicznej Holandii.