Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi do naszej opinii na temat praworządności, którą skierowaliśmy do Polski 1 czerwca - powiedziała Andreewa na konferencji prasowej w Brukseli. Spodziewamy się, że stanie się to w tym miesiącu, ale - co oczywiste - poprosiliśmy polskie władze o przedstawienie uwag do opinii w ciągu dwóch tygodni, czyli faktycznie do środy. Wciąż mamy dwa dni - dodała.

Reklama

Andreewa nie chciała powiedzieć, co się stanie, jeśli polskie władze nie przekażą do Brukseli odpowiedzi w tym terminie. Jak podkreśliła, jest jeszcze na to czas. Są jasne kroki wskazane w procedurze praworządności, które nakreśliliśmy w naszym komunikacie - zastrzegła.

Z dokumentu tego wynika, że na podstawie odpowiedzi z Polski Komisja ma w dalszym ciągu prowadzić konstruktywny dialog z naszymi władzami, by znaleźć rozwiązania dotyczące kwestii podniesionych w opinii. Jeżeli zastrzeżenia wyrażone przez Komisję w opinii nie zostaną zadowalająco uwzględnione w rozsądnym terminie, Komisja może zdecydować o wydaniu zalecenia w sprawie praworządności. Oznaczałoby to przejście do drugiego etapu procedury - podkreślono w komunikacie Komisji.

Premier Beata Szydło zapewniła w poniedziałek, że odpowiednim czasie odpowiedź na opinię Komisji Europejskiej zostanie przesłana. Szefowa rządu była pytana podczas konferencji, czy rząd ma już gotową odpowiedź na opinię KE i czy będzie ona upubliczniona.

Klauzulę poufności nałożył na ten dokument przewodniczący (Frans) Timmermans. Nie ja jestem gospodarzem klauzuli poufności. Szanuję jego wolę, żeby to był dokument poufny. W odpowiednim czasie prześlemy swoje informacje, które chcemy przekazać panu Timmermansowi dotyczące tego, na jakim etapie w tej chwili jest sytuacja, jeśli chodzi o TK - powiedziała.

Podkreśliła, że nie opinia jest w całej sprawie istotna, lecz - jak zaznaczyła - to, co dzieje się, jeżeli chodzi o zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym.

Reklama

Opinia KE przyjęta 1 czerwca podsumowuje prowadzony od 13 stycznia dialog z polskim rządem na temat sytuacji wokół TK. To pierwszy etap prowadzonej wobec Polski procedury ochrony praworządności.

Jak tłumaczył przed prawie dwoma tygodniami wiceszef KE Frans Timmermans, Komisja postanowiła przyjąć opinię, bo dotychczasowe kontakty z polskimi władzami nie doprowadziły do rozwiązania problemów, które niepokoją Brukselę. Problemy te dotyczą sporu o skład TK, publikacji jego wyroków i ich poszanowania oraz treści nowelizacji ustawy o TK z 22 grudnia 2015 roku.

Zgodnie z zasadami przyjętej w 2014 r. procedury ochrony praworządności, jeśli po wydaniu opinii przez KE wskazane problemy nie zostaną rozwiązane w rozsądnym terminie, to kolejnym etapem jest wydanie przez Komisję zaleceń z określonym terminem rozwiązania.

Ostatecznym rozwiązaniem jest wniosek do Rady UE (przedstawicieli państw członkowskich) o stwierdzenie naruszeń zasad państwa prawa, zgodnie z artykułem 7 unijnego traktatu. Artykuł ten pozwala też nałożyć sankcje na kraj łamiący zasady praworządności, jednak aby stwierdzić poważne naruszenie zasad rządów prawa, konieczna jest jednomyślność państw członkowskich.