W liście do amerykańskiego episkopatu, ogłoszonym w czwartek przez Watykan, papież napisał: "W ostatnich czasach Kościołem w Stanach Zjednoczonych wstrząsnęły liczne skandale, które w głębi dotykają jego wiarygodności". Są to, jak zaznaczył, "burzliwe czasy w życiu tylu ofiar, które na własnym ciele doświadczyły nadużyć władzy, sumienia i seksualnych ze strony wyświęconych kapłanów, osób konsekrowanych i wiernych świeckich". "To czasy burzliwe i krzyża dla rodzin i dla całego Ludu Bożego" - dodał.
"Wiarygodność Kościoła została w znacznym stopniu zakwestionowana i osłabiona przez te grzechy i przestępstwa, ale szczególnie przez wolę zatajenia i ukrycia, która wywołała wśród wiernych większe poczucie niepewności, nieufności i braku ochrony" - przyznał Franciszek. Zaznaczył, że tuszowanie przypadków, dalekie od pomagania w rozwiązywaniu konfliktów, doprowadziło do dalszych ran, które obecnie należy leczyć.
"Jesteśmy świadomi, że popełnione grzechy i przestępstwa oraz wszystkie ich reperkusje na poziomie kościelnym, społecznym i kulturowym pozostawiły ślad i głęboką ranę w sercu wiernego ludu" - napisał papież w liście z okazji rekolekcji dla episkopatu USA, zorganizowanych w Chicago. Wyznał, że chciał osobiście wziąć udział w tym spotkaniu, by pomóc biskupom w rozwiązaniu kryzysu spowodowanego przez skandal pedofilii. Wyjaśnił, że nie było to możliwe z powodu "problemów logistycznych".