Prezydent (Donald Trump) wypowiada się jasno i konsekwentnie - akcja zbrojna jest możliwa. Jeśli będzie ona tym, co jest konieczne, będzie ona tym, co Stany Zjednoczone zrobią - powiedział Pompeo w rozmowie ze stacją Fox Business Network.
Zastrzegł jednak, że nie jest to preferowany scenariusz. - Robimy wszystko, co możliwe, by uniknąć przemocy. Wolelibyśmy pokojowe przekazanie władzy - z odejściem Maduro i przeprowadzeniem nowych wyborów - dodał szef amerykańskiej dyplomacji. Donald Trump już wcześniej, po tym gdy w styczniu zaostrzył się kryzys polityczny w Wenezueli, mówił, że wszystkie opcje odnośnie do tego kraju są możliwe.
Również w środę prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton powiedział stacjom CNN i Fox News, że Pompeo planował rozmawiać o sytuacji w Wenezueli z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem. Jasno dał przy tym do zrozumienia, że Stany Zjednoczone nie życzą sobie ingerowania przez Rosję w sprawy Wenezueli. - To nasza półkula. To nie miejsce, gdzie Rosjanie mogą ingerować. To błąd z ich strony, który nie będzie prowadził do poprawy relacji - mówił Bolton.
Stany Zjednoczone jako pierwsze uznały Guaido za prawowitego reprezentanta Wenezueli, a ich śladem poszło ok. 50 innych państw, w tym większość członków UE. Rosja jednak cały czas popiera Maduro, a w marcu wysłała nawet do Wenezueli grupę ok. 100 wojskowych.
Kryzys zaostrzył się jeszcze bardziej, gdy we wtorek Guaido oświadczył, że rozpoczęła się "końcowa faza" odsuwania od władzy "uzurpatora" Nicolasa Maduro i wezwał armię oraz naród wenezuelski, aby go w tym wsparły. Po tym wezwaniu doszło do starć w Caracas między zwolennikami Guaido a siłami wiernymi Maduro, w których jedna osoba zginęła, a ponad 100 zostało rannych, ale wygląda na to, że wbrew oczekiwaniom tego pierwszego wojsko nie przeszło masowo na jego stronę.