Komisja poinformowała 10 października, że kieruje skargę do TSUE, "aby chronić sędziów przed kontrolą polityczną". Jak uzasadniała Komisja, nowy system środków dyscyplinarnych nie zapewnia niezależności i bezstronności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, w skład której wchodzą wyłącznie sędziowie wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa, którą z kolei powołuje Sejm w procedurze o charakterze politycznym.
Zdaniem urzędników z Brukseli polski system nie gwarantuje rozpatrywania spraw w "rozsądnym czasie", co umożliwia ministrowi sprawiedliwości – za pośrednictwem mianowanych przez niego rzeczników dyscyplinarnych – doprowadzenie do sytuacji, w której przeciwko sędziom sądów powszechnych będą toczyć się długotrwałe postępowania dyscyplinarne. Nowy system - według KE - wpływa również na prawo sędziów sądów powszechnych do obrony.
Tryb przyspieszony pozwala TSUE na szybkie orzekanie "w sprawach niecierpiących zwłoki" dzięki maksymalnemu skróceniu terminów i przyznaniu sprawom absolutnego pierwszeństwa, a także dzięki pominięciu pewnych etapów postępowania.
W następstwie wniosku KE, po wysłuchaniu argumentów Polski oraz rzecznika generalnego TSUE, prezes Trybunału podejmie decyzję, czy szczególnie pilny charakter sprawy uzasadnia skorzystanie z trybu przyspieszonego. Decyzja o tym, czy są do tego przesłanki, zapadnie w ciągu kilku tygodni. Sama sprawa może wówczas potrwać kilka miesięcy zamiast nawet dwóch lat.
W przypadku sprawy dotyczącej Sądu Najwyższego w Polsce, kiedy to również stosowano tryb przyspieszony, skarga wpłynęła w październiku 2018 roku, a wyrok zapadł w czerwcu 2019 roku.