Podczas gdy media na północnej półkuli drążą sprawę zniknięcia małej Brytyjki Maddie McCann, na antypodach opinia publiczna fascynuje się mrożącą krew w żyłach historią będącą niemal lustrzanym odbiciem losów małej Angielki. Tam jest zaginiona dziewczynka - tu zapłakana znajda i rodzice, którzy zniknęli w tajemniczych okolicznościach.

Reklama

Czarnowłosą, skośnooką dziewczynkę, która błąkała się samotnie po stacji kolejowej w Melbourne, zauważyli ochroniarze. Nikt nie wiedział, jak się nazywa, więc od marki ubranek, które miała na sobie - Pumpkin Patch - ochrzczono ją Pumpkin, co po angielsku oznacza dynię, ale także pieszczotliwe sformułowanie, jakim w języku angielskim rodzice zwracają się do dzieci - coś w rodzaju naszej "żabci".

Przez ostatni tydzień cała Australia i Nowa Zelandia śledziła z zapartym tchem dramatyczne poszukiwania rodziców małej Chinki, w które dzięki nagłośnieniu sprawy przez media zaangażowały się tysiące ludzi z czterech krajów.

Kim jest Pumpkin

Zdjęcia pyzatej, rumianej dziewczynki z grzywką i perkatym noskiem pokazywały wszystkie stacje telewizyjne, prosząc o pomoc w identyfikacji. Tropem był też film z kamery przemysłowej na stacji, na którym ubrany w płaszcz mężczyzna z walizką prowadzi drepczące za nim dziecko w czerwonym płaszczyku do ruchomych schodów, a następnie szybko odchodzi.

Reklama

Wkrótce okazało się, że mężczyzna to ojciec dziewczynki - urodzony w Chinach 54-letni obywatel Nowej Zelandii. Zostawiwszy Pumpkin samą na dworcu, odleciał do Los Angeles. Pumpkin zidentyfikowano wkrótce jako 3-letnią Nowozelandkę z Auckland - Qian Xun Xue lub na modłę zachodnią - Claire.

Media - nadal szukające ojca i matki dziecka - zostały jednak przy imieniu Pumpkin, co dla wielu blogerów stanowiło widomy przejaw australijskiego rasizmu. "Jeśli dziewczynka nazywałaby się Sara Brown zamiast Qian Xun Xue, nikt nie nazywałby jej Dynią" brzmi jeden z wpisów na kiwiblog.co.nz "To imię, które nadały jej media, uważam za dehumanizujące. Gdyby nazywała się Sally, Susan czy Kiri, nie mówiono by o niej jak o warzywie" - napisał inny internauta.

Reklama

Ślub za wizę

Wkrótce okazało się jednak, że to właśnie chińskie pochodzenie rodziców Pumpkin leżało u źródła tragicznych losów całej rodziny Xue. Jak wyszło na jaw, matka dziewczynki jako młoda emigrantka z państwa środka przyjechała do Nowej Zelandii, by uczyć się angielskiego. Nie zdała jednak testu językowego i miała zostać wydalona z kraju. W desperacji poślubiła więc - tylko dla wizy - dwukrotnie starszego od siebie Nai Yin Xue. On także opuścił ojczysty Hunan, by szerzyć wymyślony przez siebie nowy rodzaj wschodniej sztuki walki. Wierzył też, jak wynika z jego cytowanej przez australijski dziennik "The Age" autobiografii, że został poczęty w wyniku działania sił nadprzyrodzonych. Życie z bogiem nie należy do najłatwiejszych - szybko przekonała się maltretowana przez męża Anan Liu, która - jako matka słodkiej Pumpkin - stała się nagle najbardziej poszukiwaną kobietą na antypodach.

Po pięciu dniach intensywnej akcji policji 27-letnia Anan Liu - a raczej to, co z niej zostało - odnalazła się w bagażniku samochodu zaparkowanego przez cały czas przy ulicy przed rodzinnym domem Pumpkin w Auckland. Setki dziennikarzy, gapiów i inspektorów policji przechodziło koło auta przez poprzednich kilka dni, a nawet się o niego opierało, ale nikt nic nie zauważył. Nic więc dziwnego, że na policję posypały się gromy, które przerodziły się w ogólnonarodową dyskusję w mediach oraz internecie o niekompetencji i uprawnieniach policji ograniczanych przez polityków. Określenia "żałosne" i "idioci" należały w niej do łagodniejszych.

Policjanci, chcąc się zrehabilitować, rozesłali za ukrywającym się w USA ojcem Pumpkin list gończy i nawiązali intensywną współpracę z amerykańską policją. Także wysocy urzędnicy z obu krajów - Australii i Nowej Zelandii - ratując swoją reputację, mocno zaangażowali się w sprawę. Burmistrz Melbourne i minister imigracji NZ użyli swych wpływów, by w trybie nadzwyczajnym umożliwić przyjazd do Nowej Zelandii z Chin matki Anan Liu, czyli babki osieroconej dziewczynki.

Odnaleziona rodzina

Okazało się także, że Pumpkin nie była pierwszym dzieckiem porzuconym przez cierpiącego na depresję instruktora sztuk walki. Dzięki nagłośnieniu sprawy przez media o istnieniu przyrodniej siostry dowiedziała się starsza córka Xue Nai Yina. 27-letnia Grace została jako 19-latka ściągnięta z Chin do Nowej Zelandii przez ojca, który jednak po kilku tygodniach porzucił ją, bez znajomości języka i bez środków do życia. Aż do wybuchu sprawy Pumpkin nie wiedziała, co się z nim działo, i mimo że też mieszkała w Auckland, nie miała pojęcia o istnieniu siostry. Wstrząśnięta przeżyciami malutkiej siostrzyczki założyła fundację LittlePumpkinTrust.org, której celem jest zapewnienie finansowe przyszłości sierotki oraz zaoferowała się ją adoptować.

O opiekę nad dziewczynką stara się jednak także jej babka. Pytanie, czy dziewczynce lepiej będzie w Nowej Zelandii, której jest obywatelką - u przyrodniej siostry lub w innej rodzinie zastępczej - czy też powinna pojechać do dziadków do Chin wzbudza ogromne emocje. Co zaskakujące, bardzo wielu komentatorów uważa, że dziecku lepiej będzie w Chinach u najbliższej rodziny i rząd NZ powinien ją tam odesłać. Inni podejrzewają, iż motywy siostry nie są czyste i chce ona po prostu położyć łapę na pieniądzach, jakie liczni Australijczycy i Nowozelandczycy wpłacają na konto pomocy dziewczynce. Jeden z internautów na forum założonym specjalnie do dyskusji tej sprawy LittlePumkin.org.nz chciałby widzieć ją w miłej australijskiej rodzinie zastępczej: "jeśli zostanie w NZ wśród chińskiej wspólnoty, będzie musiała dorastać wśród komentarzy <twój ojciec jest mordercą, więc ty nie będziesz lepsza>. A jeśli zamieszka w Hunan z dziadkami, co zrobi za 10 lat, gdy starzy ludzie umrą? Znów zostanie sama jak palec".

Fenomen Pumpkin

Na razie nie podjęto decyzji, co stanie się z dzieckiem. W tej chwili mała mieszka z babcią w Auckland, a ojca ukrywającego się w USA jak na razie nie złapano. Nie wiadomo też, jak na psychice 3-latki odbiją się dramatyczne przejścia ostatnich tygodni: zamordowanie matki i opuszczenie przez ojca. Psycholodzy dyskutują na łamach gazet, jak wytłumaczyć małemu dziecku całą tę tragedię. Pojawiły się także obawy, że nagłośnienie historii porzuconej dziewczynki może mieć szalenie negatywny wpływ na psychikę innych dzieci, którym trzeba delikatnie wytłumaczyć całą sprawę i zwrócić uwagę na niepokojące symptomy, takie jak wczepianie się w rodziców, bezsenność albo koszmary, smutek i złe zachowanie. Tragiczny los matki dziewczynki zwrócił też uwagę na problemy imigrantów na antypodach. Jedna z gazet przywołuje napisany złą angielszczyzną komentarz na jednym z forów internetowych: "To lekcja dla każdego, kto chce przyjechać z Chin. Obcy kraj to nie niebo. Nie warto pobierać się tylko dla wizy. Zostań u siebie w ojczyznie, a może zrealizujesz marzenia i znajdziesz prawdziwą miłość".

Publicyści natomiast głowią się, jak zrozumieć fenomen Pumpkin, której historia "przykuła uwagę Australijczyków i zjednoczyła ich w niezwykłym stopniu, którego nigdy nie zdołała osiągnąć polityka ani nawet futbol", jak pisze "The Age".