"Weto przeciw szantażowi" - pisze dziennik "Magyar Nemzet”, podkreślając, że "ani Budapeszt, ani Warszawa nie chcą warunkowania wypłat”. Nie ma żadnego porozumienia, dopóki nie ma porozumienia o wszystkim – te słowa premiera Viktora Orbana cytuje zaś "Magyar Hirlap”.
"Magyar Hirlap” przytacza na pierwszej stronie słowa minister sprawiedliwości Judit Vargi, że "nie Węgry szantażują i stawiają pod presją Brukselę podczas decydujących negocjacji na środków w unijnym budżecie, tylko odwrotnie”.
Gazeta cytuje Vargę: Odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy dopuścili do tego, by pakiet ratunkowy stał się zakładnikiem sporów ideologicznych, i naruszyli lipcowe porozumienie szefów państw i rządów. Minister zaznaczyła też, że Węgry do końca uczciwie przestrzegały unijnych traktatów i lipcowego porozumienia. Nie sprzedawaliśmy kota w worku.
Komentator "Magyar Nemzet” Otto Gajdics zauważa zaś, że "nie można nazwać zgodą sytuacji, w której choćby jeden partner nie uważa za najlepszy ze światów takiego, gdzie wypłatę automatycznie przysługujących pieniędzy uzależnia się od warunków dotyczących praworządności”.
Jak podkreśla, nie ma człowieka, który potrafiłby powiedzieć, kiedy warunki praworządności są spełnione, "a raczej jest ich zbyt wiele i każdy mówi to, co chce”. W tym kontekście ocenił, że oczekiwana jest nie tylko presja "lobby homoseksualnego”, ale też sił uważających imigrację za dobre zjawisko.
"Jeśli nie zostanie powiedziane, na czym polega złamanie zasad, na postawie których można by odebrać unijne środki, każdy będzie mógł wystąpić z własnym pomysłem odnośnie tego, co uważa za złamanie praworządności, a oskarżony rząd niech się potem tłumaczy” – czytamy.
"Podkreślmy, że dla Węgier wspólne wartości, w tym praworządność, mają podstawowe znaczenie. Jak napisał w liście (do niemieckiej prezydencji UE, przywódców krajów, które będą sprawować przewodnictwo w następnej kolejności, czyli Słowenii i Portugali, oraz szefa Rady Europejskiej Charles’a Michela i szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen) Viktor Orban, ocena sposobu ich wyrażania się i zastosowania należy do Węgrów, którzy są do tego zdolni tak samo, jak każdy inny europejski naród” – pisze Gajdics.
I konkluduje: "Dlatego żądamy, by Unia Europejska powróciła do funkcjonowania zgodnego z zasadami wyłożonymi w traktatach, a globalistyczna większość lewicowo-liberalna nie karała zwolenników silnych państw narodowych. Bo to, co teraz odbywa się w Brukseli, zupełnie nie respektuje podstawowych wartości europejskich”.