Nie jest jasne, jakiej amunicji użyły siły bezpieczeństwa do rozpędzania tłumu.
Wojskowa junta, która obaliła rząd Birmy, wprowadziła w niedzielę w nocy czasu lokalnego niemal całkowitą blokadę internetu po kolejnym dniu protestów przeciw puczowi. Według relacji w mediach społecznościowych w miastach zostały rozlokowane oddziały wojsk.
Demonstranci podtrzymują żądanie uwolnienia zatrzymanej przywódczyni kraju, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Ale - jak wskazuje agencja Reutera - poniedziałkowe protesty w Birmie są mniej liczne po zmobilizowaniu przez władze na ulicach wozów opancerzonych i wojska.
Przywódcy junty przedłużyli areszt dla Suu Kyi do środy, 17 lutego. Tego dnia była liderka najpewniej stanie przed sądem - poinformował jej prawnik Khin Maung Zaw.
Aresztowania polityków
Od zamachu stanu z 1 lutego wojsko przeprowadza aresztowania polityków obalonej partii Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD), urzędników komisji wyborczej i uczestników akcji strajkowej. Według Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) od przewrotu wojskowego aresztowano co najmniej 384 osoby.
Armia twierdzi, że w czasie listopadowych wyborów, wysoko wygranych przez NLD, dochodziło do oszustw, choć państwowa komisja wyborcza nie wykryła nieprawidłowości.
Wojsko zapewnia, że po stanie wyjątkowym, który ma obowiązywać przez rok, przeprowadzone zostaną kolejne wybory, a ich zwycięzcy obejmą władzę nad krajem. Wielu Birmańczyków obawia się jednak, że przejęcie kontroli przez juntę będzie zaledwie początkiem długotrwałej, opresyjnej dyktatury, jak było po zamachach stanu z 1962 i 1988 roku. A