W poniedziałek w Brukseli odbędzie się spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej z szefem MSZ Ukrainy Dmytro Kułebą. Głównym tematem spotkania będzie sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.

Reklama

Wiceszef MSZ był pytany w Radiu Zet, czy podczas tego spotkania zapadną decyzje ws. kolejnych sankcji wobec reżimu Alaksandra Łukaszenki. - Na poprzednim radzie ds. zagranicznych trzy tygodnie temu zaproponowaliśmy decyzję o podjęciu sankcji. Wówczas zapadła taka wstępna decyzja o przygotowaniu listy. Te listy były przygotowane. Polska brała w nich aktywny udział - poinformował.

- Zbudowaliśmy koalicje wewnątrz Unii Europejskiej mające na celu dwa działania: z jednej strony opracowanie konkretnej listy, konkretnych ludzi i przedsiębiorstw, które powinny być objęte sankcjami, z drugiej strony: poszerzenie prawne i podstawy tych sankcji - podkreślił Przydacz. - Do tej pory sankcjami obejmowane były tylko przedsiębiorstwa białoruskie, czysto białoruskie. Tutaj udało nam się doprowadzić do sytuacji, w której prawo pozwala na to, żeby objąć sankcjami także te przedsiębiorstwa, które nie są białoruskimi przedsiębiorstwami, ale biorą czynny udział w procederze - chociażby tym migracyjnym - dodał wiceminister.

W poniedziałek "twarda decyzja"?

Jak wskazał, "lista sankcyjna jest na stole". - Spodziewam się, że w poniedziałek będzie twarda decyzja o akceptacji tych sankcji, natomiast na ich wejście w życie, takie zoperacjonalizowanie na pewno trzeba będzie chwilkę poczekać bo młyny europejskie nie mielą tak z godziny na godzinę, to też trzeba bardzo dobrze uzasadnić, żeby te sankcje trafiły tam, gdzie są potrzebne - mówił wiceszef MSZ. - Ale będzie to twardy sygnał także i dla Alaksandra Łukaszenki: Unia Europejska nie ulegnie szantażowi, nie zmieni swojej polityki. Wręcz przeciwnie: odpowiedzią na tą agresywną politykę będzie sankcjonowanie tych przedsiębiorstw, które biorą udział w tym krwawym procederze wykorzystując zwykłych ludzi - dodał.

Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów, w odpowiedzi na sankcje.

Reklama

Od 2 września, w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Ma to związek z presją migracyjną ze strony Białorusi, która prowadzi wojnę hybrydową, używając do tego migrantów.

W poniedziałek duża grupa migrantów przeszła po stronie białoruskiej w kierunku granicy z Polską. Migranci zgromadzili się w okolicach Kuźnicy. Resort obrony narodowej poinformował tego dnia, że służbom MSWiA i żołnierzom udało się zatrzymać pierwszą masową próbę przekroczenia granicy. Migranci stworzyli obozowisko w rejonie Kuźnicy. Po polskiej stronie powstaje specjalna zapora, która ma uniemożliwić nielegalne przedostawanie się migrantów na teren Polski i UE..