Gromadząc kontyngenty wojskowe na granicy z Ukrainą i pozwalając tysiącom migrantów nacierać na polską granicę z Białorusią, rosyjski prezydent Władimir Putin objął w kilka tygodni rolę reżysera podwójnego kryzysu na wschodzie Europy, którego ewidentnym celem jest wywołanie niestabilności w Unii Europejskiej i wywołanie presji na NATO - podkreśla redaktor naczelny rzymskiej gazety Maurizio Molinari.

Reklama

Zwrócił uwagę na sekwencję kroków Kremla: najpierw rosyjskie oddziały przybyły pod granicę z Ukrainą, co wywołało zaniepokojenie na Zachodzie, w tym w USA.

Następnie, stwierdza autor komentarza, w pełni tego kryzysu Putin stworzył drugi, "wspierając białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenkę w decyzji o sprowadzeniu tysięcy migrantów z Azji i Bliskiego Wschodu pod polską granicę, by wywołać nowy, wybuchowy front z Unią Europejską”.

Odnosząc się do ostrych napięć z Białorusią na tym tle, włoski publicysta zaznacza, że Putin "afiszuje się ze wspieraniem Mińska”. W jego ocenie "hybrydowej ofensywie” przywódcy Rosji przeciwko UE sprzyja sytuacja w kilku krajach, w tym delikatny proces przekazania władzy w Niemczech, niepewność we Francji przed wyborami prezydenckimi, możliwy powrót niestabilności we Włoszech na tle wyboru nowego szefa państwa.

Rosja chce "trzymać w ryzach cały Stary Kontynent”

Jedynym celem Putina, wskazuje Molinari, jest "wywołanie zamętu w poszczególnych państwach, by osłabić sojusze w NATO i UE, tworząc warunki do tego, by w bardziej skuteczny sposób potwierdzić rosyjskie interesy”.

Interesujące jego zdaniem jest to, że wszystko to zbiega się w czasie ze zbliżającą się inauguracją gazociągu Nord Stream 2, który zwiększy uzależnienie Europy od importu rosyjskiego gazu. Jak dodaje, także w kwestiach klimatu Rosja chce "trzymać w ryzach cały Stary Kontynent”.

Według komentatora trzeba czekać na to, jak na "rosyjską hybrydę” zareaguje UE prezydenta Macrona, przyszłego kanclerza Scholza i premiera Draghiego. Wspólna europejska obrona może narodzić się także w wyniku takich decyzji - konstatuje.