Wycofywanie personelu zaczęło się 5 stycznia od ambasady, a następnie objęło również konsulat we Lwowie, czemu przyglądały uważnie się ukraińskie i amerykańskie służby. Według gazety Rosjanie byli tego najprawdopodobniej w pełni świadomi. "Właściwa interpretacja tej operacji jest trudna i stanowi część sztuki odgadywania kolejnego ruchu w grze, jaką prowadzi prezydent Rosji Władimir Putin" - ocenia "NYT".

Reklama

Kreml może prowadzić przygotowania do wojny, ale nie sposób przewidzieć, czy już się na nią zdecydował. Część amerykańskich polityków uważa, że prezydent Rosji jeszcze się waha - relacjonuje nowojorski dziennik.

"Tymczasem skala cyberataku, jaki ostatnio Moskwa przypuściła na portale ukraińskich ministerstw, jest niedoszacowana, ponieważ zarówno Microsoft, jak i amerykańska administracja ostrzegają, że hakerzy wprowadzili do ukraińskiej sieci znacznie więcej wrogiego oprogramowania niż to, które wykryto. Teraz pozostaje je aktywować" - pisze "NYT".

Jak dodaje, wielkie transporty kolejowe z pociskami rakietowymi i żołnierzami nadal zmierzają na zachód Rosji, a prawdopodobnie na granicę z Ukrainą.

"Wspólne manewry"

Reklama

Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka zapowiedział w poniedziałek wspólne z Rosją manewry wojskowe, które odbędą się w dwóch miejscach - na zachodzie Białorusi, blisko granicy z Polską, i przy granicy z Ukrainą.

Reklama

Eksperci w Kijowie uważają, że rosyjskie kontyngenty rozlokowane na Białorusi nie zostaną stamtąd wycofane po manewrach, a Ukraina będzie w konsekwencji narażona na ataki z północy, wschodu i południa - przekazuje "NYT".

Decyzja jeszcze nie podjęta?

Waszyngton na razie uważa, że Putin nie podjął jeszcze decyzji w sprawie Ukrainy, i stale obserwuje pewne czynniki, które mogą wpłynąć na jego ostateczne postanowienia. "Jednym z takich czynników jest to, czy Rosja będzie w stanie poradzić sobie z sankcjami, jakie nałożono by na jej sektor finansowy i całą gospodarkę, gdyby zaatakowała Ukrainę" - wyjaśnia dziennik.

"Putin zastanawia się też, czy Zachód w wystarczająco poważnie potraktował jego żądania dotyczące wstrzymania rozwoju NATO. Z drugiej strony Waszyngton bierze pod uwagę ryzyko, jakie może wynikać z faktu, że USA i inne kraje zaczęły dozbrajać Ukrainę, i Putin obawia się, że z czasem przewaga militarna Rosji zmaleje. Kreml może zatem rozważać przyspieszenie ataku" - relacjonuje "NYT".

"W tej sytuacji nie wiadomo, co Moskwa chce zasygnalizować, otwarcie ograniczając personel dyplomatyczny na Ukrainie" - ocenia dziennik. Jest możliwe, że nie jest to element strategii, a jedynie posunięcie taktyczne, mające podeprzeć żądania Kremla dotyczące "gwarancji bezpieczeństwa" ze strony NATO dla Rosji, takich jak np. wycofanie ciężkiej broni z Polski - rozważają autorzy tekstu.

Putin czeka na mróz?

Jak podkreślają, należy przy tym zwrócić uwagę, że zmalało tempo, w jakim wzrasta liczba rosyjskich żołnierzy na granicy z Ukrainą. Według ostatnich szacunków USA jest ich tam około 77 tys.

"Z drugiej strony wywiad amerykański i przedstawiciele Pentagonu uważają, że Putin może po prostu czekać, aż zamarznie grunt, co ułatwi dostarczenie na granicę ciężkiego sprzętu wojskowego" - przekazuje dziennik.

Tymczasem Kijów stara się przewidzieć, w jaki sposób Rosja mogłaby zaatakować Ukrainę; brane są pod uwagę dwa scenariusze - inwazja albo wielki cyberatak na sieć energetyczną Ukrainy, połączony z eskalacją konfliktu na wschodzie kraju.

W poniedziałek naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny ostrzegł, że jego krajowi zagraża nie tylko 100 tys. rosyjskich wojskowych, zgromadzonych przy jej granicach, lecz prawie milionowa armia Rosji. "Nikt poza przywódcami na Kremlu nie wie zapewne, co mogą przynieść następne dni i tygodnie" - podkreśla "NYT".

"W normalnym trybie"

Na artykuł nowojorskiego dziennika zareagowało we wtorek ministerstwo spraw zagranicznych Rosji, które przekazało agencji TASS, że wbrew doniesieniom "NYT" rosyjskie placówki dyplomatyczne na Ukrainie "pracują w normalnym trybie".

Z kolei rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych w Kijowie Ołeh Nikołenko oświadczył, że ani Rosja, ani żaden inny kraj nie informował strony ukraińskiej o planach ewakuowania swoich pracowników dyplomatycznych z Ukrainy. - Ministerstwo spraw zagranicznych nie otrzymywało od strony rosyjskiej informacji o ewakuowaniu pracowników placówek dyplomatycznych Federacji Rosyjskiej z Ukrainy. Ambasady innych państw na Ukrainie również nie informowały o zamiarach ewakuowania swoich pracowników - powiedział Nikołenko agencji Interfax-Ukraina.

Jak dodał, także Ukraina nie planuje na razie ewakuować swoich dyplomatów z Rosji.