Jak podaje gazeta, zespół, w skład którego wchodzi Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) i inne agencje, bada m.in. jak dostarczać broń i inne wsparcie dla ukraińskich sił oraz "podobne wsparcie logistyczne dla grup partyzanckich, jeśli Rosja obali ukraiński rząd i zacznie się wojna partyzancka". Według administracji ma być to lepszy sposób na uczynienie rosyjskiej inwazji bardziej kosztowną bez bezpośredniej walki z Rosją.

Reklama

Według Ignatiusa w grę wchodzą m.in. dostawy stingerów - przenośnych ręcznie odpalanych pocisków przeciwlotniczych, które USA dostarczały mudżahedinom w walce przeciwko ZSRR w Afganistanie. Wojna ta jest jednym z badanych przez zespół przypadków, które mają pomóc w wyciągnięciu wniosków.

Inne to kampanie oporu przeciwko siłom rosyjskim w Syrii, a także przeciwko żołnierzom USA w Iraku i Afganistanie. Badany ma być też prawny aspekt takiej pomocy, dotyczący sposobów wsparcia partyzantów bez łamania przepisów prawa krajowego i międzynarodowego.

Ignatius notuje, że na Ukrainie przebywa ok. 150 amerykańskich wojskowych, w tym żołnierzy sił specjalnych szkolących i doradzających Ukraińcom. Dodaje też, że mimo wielkiej przewagi militarnej Rosji, Ukraina ma znaczący potencjał do prowadzenia wojny partyzanckiej, mając nie tylko znacznie silniejszą i liczniejszą armię niż w 2014 r., ale też około pół miliona osób z doświadczeniem w grupach paramilitarnych i bojówkach.

Pozostałe scenariusze

O tym, że scenariusze podjęcia walki partyzanckiej są rozważane na Ukrainie pisał też m.in. "New York Times". Generał Ołeksandr Pawluk, dowodzący siłami na froncie w Donbasie, powiedział dziennikowi, że jeśli Zachód nie przyjdzie z pomocą wojskową, Ukraina postawi na walkę podziemną.

Gazeta cytuje też anonimowego przedstawiciela ukraińskiej armii, który poinformował, że opcją rozważaną w ostateczności jest otwarcie arsenałów dla wszystkich Ukraińców, pozwalając im na wzięcie dowolnej ilości broni, "by bronić siebie i swoich rodzin".