- Wiem, że wielu z naszych współobywateli zagłosowało na mnie, by zapobiec pojawieniu się skrajnej prawicy. Chciałbym im podziękować i powiedzieć, że ten głos mnie zobowiązuje - powiedział Macron. Zaznaczył, że myśli także o obywatelach, którzy nie poszli na wybory, a których "milczenie to sprzeciw wobec wypowiedzeniu się". - Na to również musimy znaleźć odpowiedź - dodał.
"Od teraz jestem prezydentem wszystkich"
Macron powiedział, że "od teraz nie jestem kandydatem jakiegoś obozu, ale prezydentem wszystkich". - Musimy być ambitni i wymagający, mamy bardzo wiele do zrobienia. Wojna w Ukrainie przypomina nam, że przechodzimy przez tragiczne czasy, gdy Francja ma obowiązek wyrażać swoją opinię, pokazywać jasno swoje wybory. Będziemy to robić - mówił. - Będziemy musieli zachować uwagę i szacunek, bo nasz kraj jest ulepiony z wielu podziałów. Musimy być silni, nikt nie zostanie pozostawiony z boku - zaznaczył.
Macron przekonywał, że "musimy razem dążyć do jedności, w której będziemy mogli żyć szczęśliwiej". - To nie będą spokojne lata, ale będą historyczne. Wspólnie napiszemy tę historię dla przyszłych pokoleń - powiedział.