Nie Donald Trump, ale gubernator Florydy Ron DeSantis jest na rynku prognostycznym PredictIt faworytem do wygrania partyjnej nominacji republikanów w wyborach prezydenckich za dwa lata. Były prezydent, długo bezapelacyjny lider ugrupowania, został prześcignięty przed tygodniem, a w ostatnie dni przewaga DeSantisa jeszcze nieco wzrosła. Ambicje powrotu do Białego Domu byłego przywódcy USA wiszą na włosku, a poważnych rywali gotowych rzucić mu wyzwanie po prawej stronie amerykańskiej sceny politycznej jest więcej. Prócz DeSantisa wysokie notowania mają wiceprezydent Mike Pence i była ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Nikki Haley.

Niewygodny temat

Kontrola Trumpa nad partią słabnie, charyzmatyczny miliarder nie przyciąga na wiece takich tłumów jak jeszcze kilka lat temu, a jego poparcie dla lokalnych polityków – inaczej niż w przeszłości – nie oznacza dla nich pewnej wyborczej wygranej. Wśród konserwatywnych Amerykanów polityczne znaczenie miliardera z Nowego Jorku jest coraz mniejsze. Zgodnie z majowym sondażem dla stacji NBC republikańscy wyborcy po raz pierwszy zaczęli deklarować się jako zwolennicy bardziej swojej partii niż Trumpa. Obecnie twierdzi tak 58 proc. sympatyków republikanów. Przed wyborami w 2020 r. uważało tak jedynie 38 proc. wyborców ugrupowania.
Reklama