Fiński portal Yle przeanalizował zdjęcia satelitarne rosyjskich baz obrony powietrznej wokół Petersburga – widać na nich, że część systemów zniknęła w ostatnich miesiącach.
"Petersburg, drugie co do wielkości miasto w Rosji, był otoczony pierścieniem 14 baz obrony powietrznej. Teraz niektóre z nich są puste” – pisze Yle.
Co Rosja wywiozła na Ukrainę?
Cytowany przez portal ekspert wojskowy Marko Eklund ocenił, że „cztery bazy zostały całkowicie opróżnione”. Oprócz tego z niektórych baz wokół Petersburga, wywieziono część systemów przeciwrakietowych i przeciwlotniczych. "Najprawdopodobniej na Ukrainę” – ocenia Yle.
Według Eklunda przemieszczenie tego uzbrojenia nie powinno istotnie osłabić rosyjskiej obrony, ponieważ usunięto "najstarszy sprzęt”.
"Najprawdopodobniej usuwane jest przede wszystkim wyposażenie starych systemów (przeciwlotniczych) S-300”- ocenił Eklund. Na miejscu pozostają natomiast nowsze i mające dwukrotnie większy zasięg systemy S-400.
Władze Ukrainy w ciągu ostatnich kilku miesięcy regularnie informują o tym, że wojska rosyjskie używają obu systemów S-300 i S-400 do atakowania celów naziemnych. Wynika to według ekspertów z kurczących się szybko zasobów pocisków balistycznych.
Przeciwlotnicze pociski do systemów S-300 nie są przeznaczone do atakowania celów naziemnych, ale możliwe jest ich wykorzystanie w taki sposób. Oznacza to jednak, jak zaznaczają analitycy, większe zniszczenia i zagrożenie dla cywilów. Jest to również sprzeczne z prawem międzynarodowym.
W przeciwieństwie do rakiet balistycznych, np. typu Iskander, Rosja posiada duże zapasy pocisków do systemów S-300 (według ukraińskiego wywiadu – ok. 7 tys.). Yle szacuje, że przy obecnym natężeniu ataków może je wykorzystywać jeszcze przez trzy lata.