Jeśli jesteś zdesperowany, to robisz właśnie coś takiego – skomentował decyzję Putina były szef wywiadu wojskowego, pułkownik Pekka Toveri.
"Zryw upadającego mocarstwa"
To nie jest nic zabawnego – uważa z kolei szef Instytutu Polityki Zagranicznej Mika Aaltola. Cytowany przez "Helsingin Sanomat" ocenił, że Rosja "nie jest już racjonalnym graczem" i choć wyzwanie Rosji jest skierowane do całego Zachodu, to Finlandia powinna "uważnie monitorować poczynania wschodniego sąsiada". To zryw upadającego mocarstwa – dodał.
Szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Jussi Halla-aho uważa natomiast, że decyzja Putina o mobilizacji to "nowe nieprzewidywalne czynniki".
"Nie podnieśliśmy stopnia gotowości i raczej tego nie zrobimy" – poinformował sztab generalny fińskich sił zbrojnych. "Zagrożenie nie jest w tym kierunku" – podkreślono.
Drugi stopień alarmowy
W fińskiej armii obowiązuje obecnie drugi stopień alarmowy w czterostopniowej skali bezpieczeństwa wewnętrznego (został podniesiony w lutym tego roku jeszcze przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji na Ukrainę). Stanowisko komendantury fińskich sił zbrojnych przekazał w środę dziennik "Ilta-Sanomat".
Ogłoszona w środę rano przez Putina "częściowa mobilizacja" w kraju może wiązać się z powołaniem nawet do 300 tys. rezerwistów.
Z Helsinek Przemysław Molik