Sąd oddalił apelację obrońcy, który chciał uniewinnienia. Wyrok jest prawomocny.
Incydent podczas libacji
Sąd apelacyjny badał sprawę z Gołdapi (Warmińsko-Mazurskie), incydent miał miejsce ponad trzy lata temu, w grupie osób nadużywających alkoholu, które piły też denaturat. Według prokuratury, oskarżony mężczyzna oblał jedną z kobiet właśnie denaturatem i podpalił; obrażenia zagrażały życiu. On sam do zarzutów nie przyznał się, zapewniał, że nie był sprawcą tego podpalenia.
Obrona stała na stanowisku, że nie ma jednoznacznych dowodów winy oskarżonego, a wątpliwości powinny być w tej sytuacji rozstrzygane na jego korzyść, również zeznania świadków, którzy zasłaniali się niepamięcią okoliczności zdarzenia.
W postępowaniu odwoławczym sąd apelacyjny przesłuchał dwóch dodatkowych świadków, ale nie znalazł podstaw do zmiany wyroku.
Mimo poszerzenia materiału dowodowego, ocena stanu faktycznego w tej sprawie i odpowiedzialności karnej oskarżonego nie uległa zmianie w stosunku do oceny sądu pierwszej instancji - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Halina Czaban.
Sąd zwracał uwagę, że postawa samej ofiary podpalenia była - w trakcie postępowania przygotowawczego a potem procesu - "niejednoznaczna". Bo o ile w śledztwie kobieta wskazała na oskarżonego, to później już taka pewna tego nie była. Sąd apelacyjny - odwołując się też do opinii biegłej psycholog, która oceniała zeznania poszkodowanej - uznał, że nie jest to jednak osoba, która konfabuluje.
Skoro na etapie postępowania przygotowawczego, w pierwszych swoich zeznaniach nie miała wątpliwości, że to oskarżony wylał na nią ten denaturat oburzony, że chce ona denaturat spożywać i podpalił ją, to nie ma podstaw, aby twierdzić, że przebieg zdarzenia był inny - mówiła sędzia. Sąd odrzucił też wersję przedstawianą przez oskarżonego, że to inny z uczestników libacji był sprawcą.
Sąd apelacyjny uznał jednocześnie, że 4 lata więzienia nie jest karą rażąco surową. Zwracał uwagę, że kobieta nie czuła "szczególnej urazy" do sprawcy podpalenia, co też miało znaczenie przy wymiarze tej kary.
autor: Robert Fiłończuk