"Różne służby bezpieczeństwa, Izrael i pewni zachodni politycy, którzy przygotowali plany wojny domowej, zniszczenia dezintegracji Iranu, powinni wiedzieć, że Iran to nie Libia ani Sudan" - głosi tweet ministra.

Reklama

Teheran ocenia, że agenci państw wrogo usposobionych do Republiki Islamskiej podsycają fale protestów, które wybuchły w połowie września po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, aresztowanej przez tamtejszą policję moralności.

W czwartek zabito pułkownika policji w mieście Sanandadż, w północno-zachodnim Iranie - podały państwowe media. Również w czwartek siły bezpieczeństwa zabiły dwóch manifestantów w mieście Bukan, w północno-zachodnim Iranie, i w Sanandadż. Uczestnicy protestu skandowali "Śmierć dyktatorowi", co odnosi się do religijno-politycznego przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chameneia - relacjonuje AFP.

Agencja HRANA stworzona przez irańskich aktywistów podaje tymczasem, że od początku protestów w Iranie zabito 362 osoby, w tym 56 nieletnich; zginęło też 56 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, aresztowano 16 033 demonstrantów. Według organizacji Iran Human Rights (IHR) z siedzibą w Oslo reżim zabił jak dotąd 342 demonstrantów.

Reklama

W środę w strzelaninie na bazarze w mieście Ize w prowincji Chuzestan w południowo-zachodnim Iranie zginęło siedem osób, gdy dwóch mężczyzn otworzyło do ludzi ogień z broni palnej, a w mieście Isfahan, w środkowej części kraju, napastnicy na motorze zabili dwóch funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i ranili kolejnych ośmiu. Żadna organizacja nie przyznała się do przeprowadzenia tych ataków. Agencje podkreślają, że nie wiadomo, czy mają one jakiś związek z protestami.

Reżim "stanie się teraz bardziej brutalny"

Reklama

Organizacja Amnesty International poinformowała na Twitterze, że władze Iranu zabiegają o kary śmierci dla 21 osób zaangażowanych w protesty. "Sfingowane procesy mają zastraszyć tych, którzy uczestniczą w ludowym powstaniu, jakie wstrząsa Iranem od września, i zniechęcić innych ludzi do zaangażowania się w ten ruch" - głosi wpis AI.

Wykładowca amerykańskiego Uniwersytetu Tennessee w Chattanooga Saeid Golkar powiedział w wywiadzie dla AFP, że należy się obawiać, iż irański reżim, który nie zdołał zdusić społecznych protestów "stanie się teraz bardziej brutalny".

Zdaniem Golkara irański rząd może się zdecydować na podjęcie środków podobnych do akcji sił bezpieczeństwa przeprowadzonej w 2019 roku, gdy w ciągu kilku dni zabito kilkuset demonstrantów.