Według doniesień mediów, w czwartek, na tle humanitarnej katastrofy spowodowanej przez zburzenie tamy w Nowej Kachowce, rozpoczęła się długo oczekiwana ukraińska kontrofensywa. Oficjalnie strona ukraińska nie potwierdza tej informacji. I choć dramatyczne sceny z obwodu chersońskiego pokazują ogrom zniszczeń po wysadzeniu tamy, to eksperci, z którymi rozmawiała PAP, oceniają że będzie to miało ograniczony wpływ na działania zbrojne, choć przed wojskami Ukrainy stoi ciężkie zadanie.

Reklama

"Katastrofa ani nie polepsza, ani nie pogarsza sytuacji"

Michael Kofman, analityk współpracującego z Pentagonem think-tanku CNA uważa, że katastrofa ani nie polepsza, ani znacząco nie pogarsza sytuacji obu stron. Zaznacza też, że Nowa Kachowka i zalane tereny leżą ponad 100 kilometrów od najbliższego odcinka frontu w obwodzie zaporoskim, w którym toczą się intensywne walki. Ekspert podkreśla, że Ukraina nie byłaby w stanie dokonać desantu przez potężne wody Dniepru i od początku było to bardzo mało prawdopodobne.

Reklama
Reklama

Bardziej ostrożny w ocenach jest były analityk agencji wywiadu wojskowego DIA (Defense Intelligence Agency) Matthew Shoemaker. Zniszczenie tamy w Nowej Kachowce prawdopodobnie odwróci część uwagi i środków Ukraińców, które mogłyby zostać użyte na potrzeby kontrofensywy - mówi ekspert. Sugeruje jednak, że sprawa ma głównie wymiar humanitarny i dodaje, że jeśli potwierdzi się, że dokonali jej Rosjanie, będzie to "jedna z najgorszych zbrodni wojennych w Europie od lat 90."

"Kontrofensywa nie wkroczyła w fazę głównego uderzenia"

Jak podaje waszyngtoński Instytut Badań Wojennych, choć kontrofensywa nie wkroczyła jeszcze w fazę głównego uderzenia, to Ukraińcy atakują na kilku osiach na raz, od Bachmutu, przez południowy obwód doniecki na północy po okolice Orichiwa i Tokmaku w obwodzie zaporoskim. Choć większość obserwatorów i analityków uważa, że są to wszystko oznaki rozpoczęcia ofensywy, ukraińskie władze i wojsko zaprzeczają tym ocenom. Zdaniem Iriny Tsukerman, ekspertki specjalizującej się w analizie wojny informacyjnej, jest to element operacji psychologicznych, która daje Ukrainie przewagę względem Rosjan.

To może być badanie terenu i twardości oporu dla właściwej ofensywy, próba odwrócenia uwagi od głównego szturmu, albo po prostu nieogłoszona główna ofensywa. Niezależnie od tego, która wersja okaże się prawdziwa, to już jest cios psychologiczny dla Rosjan - mówi PAP Tsukerman.

Ukraińcy uderzą na południu?

Analitycy spodziewają się, że największy atak zostanie przypuszczony tam, gdzie linie obronne Rosjan będą najsłabsze, to głównym kierunkiem ofensywy będzie prawdopodobnie południe, w celu przecięcia "lądowego mostu" łączącego Krym z resztą okupowanych przez Rosję ziem.

W każdej dobrej kampanii wojskowej jest kilka warstw celów, od taktycznych, przez operacyjne po strategiczne. To, co prawdopodobnie będzie jednym z operacyjnych celów będzie odcięcie mostu lądowego do Krymu, aby utrudnić Rosjanom zaopatrywanie Krymu - mówi Shoemaker. Jak dodaje, jeśli Ukrainie się to uda - choć w tym celu będzie musiała pokonać kilka silnie ufortyfikowanych linii obronnych Rosji - kolejnym celem byłoby zniszczenie Mostu Krymskiego - uszkodzonego już w ubiegłym roku. W ten sposób rosyjskie wojska na półwyspie zostałyby praktycznie odcięte od zasobów.

Oswobodzenie Krymu

Ekspert zaznacza jednak, że oswobodzenie Krymu byłoby "herkulesowym zadaniem" m.in. ze względu na geografię półwyspu, połączonego z resztą lądu jedynie bardzo wąskim Przesmykiem Perekopskim, co sprzyja obrońcom i naraża atakujących na duże straty. Historycznie - w wojnie krymskiej, rosyjskiej wojnie domowej i II wojnie światowej - ci, którzy próbowali atakować Krym, odnosili czterokrotnie większe straty, niż obrońcy. Biorąc pod uwagę na zasoby ludzkie, jakimi dysponuje Ukraina, to będzie ogromne wyzwanie - ocenia Shoemaker.

W jego ocenie najważniejszymi czynnikami w nadchodzącej kampanii będą morale i logistyka.

Jak dotąd Ukraińcy przeszli wszelkie oczekiwania. Choć wciąż mają problemy związane z organizacją i szkoleniem swojej armii na wzór sowiecki, poczynili niezwykłe postępy w szkoleniu i dowództwie. Jeśli ukraińskie siły będą w stanie utrzymać efektywny przepływ amunicji, żywności i materiału dla żołnierzy na linii frontu, będzie to niezwykle pomocne dla morale żołnierzy i ich świadomości, że mogą liczyć na swoich dowódców - mówi ekspert.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński