Wygląda na to, że przegrali wszyscy: Jewgienij Prigożyn ma zostać wygnany na Białoruś, przez co straci najpewniej kontrolę przynajmniej nad tą częścią Grupy Wagnera, która bierze udział w walkach na froncie ukraińskim. Reżim Władimira Putina okazał zaś największą słabość w swojej historii, najpierw gdy pozwolił uzbrojonej kolumnie wagnerowców przejść kilkaset kilometrów w stronę Moskwy i nie napotkać znaczącego oporu, a następnie gdy wycofał się z ogłoszonego ustami prezydenta zarzutu zdrady państwa. W sobotniej awanturze są jednak najpewniej elementy, które na razie nie wyszły na światło dzienne.
Zapytacie mnie na pewno, co się stanie z Prigożynem. Postępowanie karne w jego sprawie zostanie umorzone, a on sam wycofa się na Białoruś. A jeśli pytacie, jaką Prigożyn ma gwarancję, że zdoła się wycofać, to jest to słowo prezydenta Rosji – powiedział w sobotę wieczorem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRYCZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>