W komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej szefa resortu obrony napisano, że australijski rząd przekazał chińskiej armii wyrazy "poważnego zaniepokojenia" z powodu interakcji, do której doszło we wtorek na wodach międzynarodowych w pobliżu wyłącznej strefy ekonomicznej Japonii.
Ogłoszenie "na normalnych kanałach"
Australijska fregata HMAS Toowoomba, która brała tam udział w misji wspierającej egzekwowanie sankcji ONZ, zatrzymała się, by oczyścić śruby napędowe z sieci rybackich. W tym celu do wody zeszli nurkowie, co załoga ogłosiła "na normalnych kanałach morskich, używając uznawanych międzynarodowo sygnałów" - wyjaśniono. "Mimo to chiński niszczyciel DDG-139 zbliżył się do Toowoomby i użył sonaru, co zmusiło nurków do wyjścia z wody" - napisano w komunikacie. Działanie chińskiej jednostki określono jako "niebezpieczne i nieprofesjonalne".
W badaniach lekarskich przeprowadzonych po zdarzeniu stwierdzono, że nurkowie odnieśli lekkie obrażenia, najprawdopodobniej w wyniku działania sygnału dźwiękowego z sonaru chińskiego niszczyciela - podkreślono.
"Sonary to urządzenia wykorzystujące fale dźwiękowe między innymi do nawigacji i wykrywania obiektów pod wodą. W niektórych przypadkach wysyłane przez nie fale mogą powodować zawroty głowy, a nawet uszkodzenia słuchu i innych narządów" - podała agencja Associated Press.
Chiny milczą
Władze Chin jak dotąd nie odniosły się do zarzutów ze strony ministra obrony Australii.
Komentatorzy zwracają uwagę, że na początku listopada premier Australii Anthony Albanese złożył przełomową wizytę w Chinach i informował o "znacznych postępach" w naprawianiu trudnych relacji pomiędzy obu krajami po latach narastających napięć.
Tarcia w stosunkach jednak pozostały - władze Australii wyrażały zaniepokojenie z powodu wzrostu chińskich wpływów w regionie Indo-Pacyfiku i same w odpowiedzi zacieśniają współpracę obronną z USA.