- "Hamas nie został pokonany"
- "Najbardziej niepokojące są sygnały…"
- "To byłby scenariusz czystki etnicznej"
- "Bardzo problematyczna wizja"
- Co stanie się z Gazą po wojnie?
Analityk ocenia, że wznowienie działań wojennych po kilkudniowym zawieszeniu broni było nieuniknione z szeregu względów. Przede wszystkim dlatego, że po stronie izraelskiej nie ma poczucia, że jakikolwiek cel polityczny został zrealizowany - podkreśla.
"Hamas nie został pokonany"
Północna Strefa Gazy została zdewastowana, zginęło kilkanaście tysięcy Palestyńczyków, ale Hamas nie został pokonany, nawet większość jego bojowników nie została zlikwidowana, podobnie jak struktury dowódcze, przynajmniej te na najwyższym szczeblu - uważa ekspert OSW. Jego zdaniem w obecnej sytuacji trudno mówić o jakimkolwiek sukcesie Izraela.
Matusiak zwraca uwagę, że władze Izraela chcą zniszczyć Hamas i sprawić, by Strefa Gazy nie była już źródłem zagrożenia dla kraju. Z jednej strony nie chcą tym terytorium zarządzać, ale też nie chcą, by zarządzała nim Autonomia Palestyńska, jak sugerował między innymi prezydent USA Joe Biden.
"Najbardziej niepokojące są sygnały…"
Z mojej perspektywy najbardziej niepokojące są sygnały, które z Izraela konsekwentnie wychodzą – nie na najwyższych szczeblach rządowych, ale na poziomie ministerialnym, deputowanych do Knesetu czy szeroko definiowanego establishmentu politycznego - sugerujące, że Palestyńczyków trzeba stamtąd wysiedlić - zaznacza ekspert.
Według niego tego rodzaju głosy pojawiają się w hebrajskojęzycznej i anglojęzycznej prasie izraelskiej, ale też w artykułach pisanych przez przedstawicieli izraelskiego establishmentu w prasie amerykańskiej.
"To byłby scenariusz czystki etnicznej"
To jest scenariusz, którego się najbardziej obawiam, bo to byłby scenariusz czystki etnicznej. Nie musi to oznaczać wymordowania całej populacji, ale oczyszczenie danego terytorium z ludności, która je zamieszkuje - podkreśla Matusiak. Jego zdaniem taki scenariusz byłby skrajnie niebezpieczne dla całego regionu.
Częściowo to się już dokonało na północy Strefy Gazy. Znaczna część ludzi, którzy tam mieszkali – nie wszyscy, ale istotna część – stamtąd uciekła. Infrastruktura mieszkalna i każda inna została zdewastowana. Szansa na to, że ci ludzie będą mogli wrócić, jest bardzo niewielka. Po pierwsze dlatego, że częściowo nie ma do czego wracać, a po drugie myślę, że Izrael nie dopuści do tego, żeby ci ludzie tam wrócili - dodaje analityk.
"Bardzo problematyczna wizja"
Administracja amerykańska, która wspiera Izrael militarnie i dyplomatycznie, próbuje roztaczać wizję sugerującą, że wynikiem tej strasznej wojnie może być coś pozytywnego - gdy Hamas zostanie usunięty z Gazy, powrócimy do izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego, a na końcu tego procesu wciąż możliwy jest wariant rozwiązania dwupaństwowego, czyli stworzenia pastwa palestyńskiego obok Izraela.
Natomiast z perspektywy izraelskiej taka wizja jest bardzo problematyczna. Obecnie, po brutalnym ataku Hamasu z 7 października, dla ogromnej części izraelskiej opinii publicznej jest to niedopuszczalny scenariusz – zaznacza Matusiak.
Co stanie się z Gazą po wojnie?
Jego zdaniem mało prawdopodobne jest również, aby po wojnie Strefą Gazy miała zarządzać jakaś organizacja międzynarodowa, na przykład ONZ. Ekspert przypomina, że na początku wojny wypowiedzi sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, że atak Hamasu nie wydarzył się w próżni, wywołały ostrą krytykę Izraela, włącznie z oskarżeniami o antysemityzm i żądaniami jego dymisji.
Według Matusiaka nieprawdopodobny wydaje się również scenariusz, w którym do Strefy Gazy wkroczyłyby siły pokojowe koalicji państw arabskich. Z drugiej strony po stronie palestyńskiej nie ma partnera, któremu Izrael byłby skłonny zaufać.
"Ryzyko kolosalnych strat"
Ekspert zwraca przy tym uwagę, że po przejęciu kontroli nad północną częścią Strefy Gazy armia izraelska może się skupić na południowych obszarach tego terytorium. Wielu palestyńskich cywilów ewakuowało się z północy na południe, ale nie jest jasne, dokąd mogliby uciec z południa. To z kolei rodzi ryzyko kolosalnych strat i bardzo ostrej reakcji światowej opinii publicznej, jeśli działania wojenne będą prowadzone na gęsto zaludnionym obszarze.
„Jeżeli druga część tej wojny będzie wyglądać jak pierwsza, ale na terenie nieewakuowanym, to będzie jeszcze bardziej drastyczne, krwawe i obfitujące w ofiary - ostrzega Matusiak.